Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7070.90 km
  • Km w terenie: 2114.00 km (29.90%)
  • Czas na rowerze: 16d 02h 21m
  • Prędkość średnia: 15.92 km/h
  • Suma w górę: 3500 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy feels3.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 3 lipca 2010 Kategoria Beskidy, za granicą, extremalnie

ROCK GARDEN: Babia Góra-1725 m.n.p.m.

Beskidy moim zdaniem i nie tylko moim to jedne z trudniejszych rejonów w Polsce do eksploracji rowerem, a patrząc na opinie znajomych, zaryzykowałbym że nie tylko w Polsce.

A dlaczego? Zapytacie...Przecież nie są najwyższe, ani najbardziej strome, szlaki nie prowadzą tuż nad przepaścią daleko w dół, są też łatwo dostępne i zazwyczaj legalnie można wdrapać się na większość z nich. W czym tkwi diabeł? W szczegółach chciało by się dodać, ale nie, nie, diabeł chowa się pod kamieniami.
Tak, to kamieniste szlaki, od luźnych rozsypanych wielkości pięści kamieni, po głazy wielkości telewizorów, i to nie tych lcd...
Mordercze dla sprzętu, wykańczające dla bikerów, ale cholernie pociągające, dające ogrom satysfakcji z pokonania, zdobycia, w ferworze walki z własnymi słabościami, stanowczą grubą krechą odcinają chłopców od mężczyzn. Ja ciągle próbuje się dostać za tą linię, kiedy już wydaje mi się że tam jestem, odkrywam szlak, który w jednej chwili pokazuje mi że każdy ma swoje granice, każdy ma swoje miejsce, i że przedemną jeszcze nie jeden sezon MTB, jeszcze nie jeden abym mógł w pełni wykorzystać to co Beskidy mają do zaoferowania.

Dzisiaj moim łupem padła Babia Góra osiągająca wysokość 1725 m n.p.m., to najwyższy szczyt całych Beskidów Zachodnich, najwyższy po Tatrach szczyt w Polsce i drugi, po Śnieżce, pod względem wybitności. Zaliczany jest do Korony Gór Polski.

Pobudka o 6 rano, zgodnie z moim budzikiem, syte śniadanie, plecak spakowany dzień wcześniej, prysznic i w drogę.
Plan miałem spory jak na moje możliwości, chciałem asfaltami dojechać przez Żywiec, Korbielów do Oravskiej Polhory, stamtąd terenem już na samą Babią.
Po Babiej chciałem w drodze powrotnej jechać już tylko terenem, zahaczyć o Skrzyczne i Klimczok, niestety przy zjeździe z Babiej, uszkodziłem łańcuch i napęd nie pracował na najmniejszej przedniej tarczy, więc strome podjazdy odpadały, wtedy też podjąłem decyzję że to i tak dużo jak na dziś.

Wjazd na Babią to zaskakująco dużo jazdy, dopiero końcówka już bezapelacyjnie pchana, a nawet przez parę metrów rower na plecy i wio po skałach do góry.
Ludzie mijali mnie i patrzyli ze zdziwienia, osobiście wątpię że z podziwu, raczej mieli miny typu "matko, co ten gość tu robi z rowerem".
Choć byli i tacy co zagadywali i pytali jak gdzie i po co, w tym jedna niezwykle urodziwa Słowianka, która mówiła coś do mnie, ja tego kompletnie nie rozumiałem, tylko się uśmiechałem jak głupi.

Na szczycie...
Widok to poezja, w tym momencie już wiedziałem, warto było. Niech zdjęcia dopowiedzą resztę.
Po krótkim odpoczynku, decyzja, zjazd stroną polską. Chciałem koniecznie poznać trasę od drugiej strony, teraz myślę że to była zła decyzja, choć może nie zła do końca, ten odcinek, a liczył sobie blisko 20 km do zjazdy na sam dół do miasta, wyrwał ze mnie wszystko co miałem, a nawet więcej, zmuszając mnie w paru sytuacjach do zejścia z roweru i schodzenia razem z nim, tylko raz nie posłuchałem przeczucia, i poleciałem w krzaki, w locie modliłem się aby pod nimi nie było ostrych jak brzytwa kamieni, i nie było, moje szczęście.

Oczywiście po drodze ludzie nie szczędzili komentarzy, pozytywnych, bardzo miłych, patrzyli jak na szaleńca, ale mi nie w każdym momencie było do śmiechu, tyle razy co minąłem się z lotem przed siebie to nie zliczę, i tak ta walka z trasą trwałą kolejne kilometry, im dalej od szczytu tym coraz więcej szerokich, ubitych szutrów i łagodniejsze zjazdy.
Niestety na całej trasie nie natrafiam na żadne schronisko, zapasy wody się kończą, upał daje się we znaki, i wtedy spotykam miejscowego górala, po krótkiej pogawędce, proponuje mi tankowanie prosto u jego źródła, zimna górska woda ratuje mnie z opresji, w facetem gadam dobre 15 min, podczas których dałem w siebie wdusić małą szklankę zimnego piwa. Zjeżdżam padnięty do miasta i już tylko 40km do domu, dojeżdżam wycieńczony, nadgarstki obolałe, uda palące, ale oglądam teraz zdjęcia i zdecydowanie mogę powiedzieć warto było!

Pozdrower :)



Cel podróży...Tu miałem moment zawahania, jak zobaczyłem gdzie ja dziś zamierzam się wdrapać, nie powiem, nogi mi się ugieły.



















































I na koniec muzyka, którą nuciłem dziś przez większość dnia.



Pozdrower!
  • DST 123.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 07:11
  • VAVG 17.12km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Gratuluje wyczynu ! Babią zdobyłem pieszo, ale chyba rowerem bym się nie odważył.

Pozdrawiam
krawcowy
- 15:57 poniedziałek, 2 sierpnia 2010 | linkuj
Rafaello - oj co ja bym dał żeby po Tatrach pojeździć, niestety tam można co najwyżej po miejscowych dolinach i patrzeć wysoko na szczyty, a chciało by się na samą górę. Ale ponoć ktoś kiedyś wjechał rowerem na Kasprowy Wierch :)

Kubus - Jak podjechać to tylko od strony słowackiej żółtym szlakiem, ostatnie ok 20-30 min noszenia, z urywkami jechania co jakiś czas, ale tak ok 70-80% od samego dołu droga jest szeroka i przejezdna. Końcówka jest trudna nawet na piechotę, rower na plecy obowiązkowo, w dół do zjechania tym szlakiem już nie mal całość, piszę niemal, bo początkowe schody mają pół metrowe stopnie więc trzeba mieć stalowe jaja żeby zjechać tędy :)
feels3
- 12:25 czwartek, 15 lipca 2010 | linkuj
Hej. Na Babią wybieramy się z ekipą już dłuższy czas, jak nie śnieg to masa turystów staję nam na drodze :) Najlepiej podobno podjeżdżać tam w nocy(tak żeby być na wschód słońca, piękna sprawa)...no właśnie, podjeżdżać, ale którędy? Można podchodzić po schodach albo przytroczyć rower do plecaka i percią Akademików :) Ty którędy dokładnie podjeżdżałeś, skoro prawie wszystko było do podjechania??
kubus18
- 09:35 czwartek, 15 lipca 2010 | linkuj
Przez chwilę to miałem wrażenie że to tatry.Rzeczywiście widoki fantastyczne.
pozdrawiam:)
Rafaello
- 06:38 środa, 14 lipca 2010 | linkuj
Od słowackie strony jest stosunkowo nie dużo noszenia, sporo można wjechać, a w drugą stronę jak masz technikę i odwagę to większość poza początkowymi schodami do zjechania.

Polska strona to ciężka przeprawa z rowerem na plecach, nie wiem jak od strony Zawoi, byłem tam tylko raz, a szlaków kilka, więc wszystkiego nie odkryłem.
feels3
- 19:30 środa, 7 lipca 2010 | linkuj
Super wycieczka, też mam zamiar odbyć podobną, lecz podjechać od strony Zawoi, a zjechać na Słowację. Jednak nie jestem pewien czy będe miał siły pokręcić po Słowacji, bo widzę, że będzie ciężej niż myślałem. Gratuluje i życzę zdobywania kolejnych szczytów - wspaniałego szczytowania :)
Matek
- 19:11 środa, 7 lipca 2010 | linkuj
Webit - jakbym powiedział Ci że świadomość tego nakazu mnie nie pokręcała to bym skłamał :P Nie wiem czemu to publicznie wyznaję :D

Mhylinski - Niebieskim głównie, tak, ale wracałem, właśnie przez Małą Babią, ale to nie najlepsza droga, teraz już wiem, że jedna z gorszych, a wjeżdżałem od strony słowackiej, żółtym.

Marusia - ja na Pilsko muszę i tak muszę wrócić :) . Co dalej? Wyżej będzie trudno, chciałbym koronę Beskidów zaliczyć.

Autochton - ja wiem tylko że jak się jedzie na Baranią z Malinowej, to jest tablica rezerwatu, gdzie on sięga, nigdy nie wiedziałem, ale podejrzewam że nie raz nieświadomie po nim jeździłem :)

K4r3l - no nie pozostaje nic innego tylko rozłożyć ręce. Szkoda, ale dodam od siebie, że korzystałem tylko ze szlaków pieszych, nie zapuszczałem poza teren, nie jeździłem po chronionych krzakach, roślinach, w zasadzie same kamienie :)
feels3
- 18:01 środa, 7 lipca 2010 | linkuj
że tak się przyłączę do tematu o pokaże skan odpowiedzi na moje pytanie skierowane do GDOŚ odnośnie jazdy rowerem przez teren rezerwatu:
http://www.terror.org.pl/~nbc/rezerwat.jpg
lakoniczne to dosyć, ale mniej więcej nakreśla to z czym możemy się spotkać na szlakach...
k4r3l
- 14:58 środa, 7 lipca 2010 | linkuj
Na Baraniej Górze jest rezerwat i obejmuje tylko stok od strony Wisły po szczyt. Granice dobitnie ukazuje linia wycinki drzew, która bez przeszkód została przeprowadzona na przeciwległym stoku i jak zapewne feels3 poświadczy zatrzymała się na szczycie właśnie. W całej imprezie chodziło o ochronę pierwotnego drzewostanu. Zatem na podjeździe od mojej strony nie ma czego chronić :) Reasumując, ja dostając się rowerem na Baranią Górę robiłem to w świetle prawa gdyż nie poruszałem się po rezerwacie :)
Autochton
- 08:39 środa, 7 lipca 2010 | linkuj
Ostatnio nie wyszło z pewnym szczytem ,ale widzę że to Cię nie zraziło i postanowiłeś sięgnać wyżej. Teraz poczyniłeś odpowiednie przygotowania ,a to bardzo ważne i decyduje często o powodzeniu wyprawy. Ja tego dnia też zdobywałem pewną górę i miałem z niej widok na Babią :) Patrząc na nią pomyślałem że warto byłoby tam zawitać :P Jedyne co mnie jeszcze powstrzymuje to ten dziwny zakaz wjazdu rowerem do Parku Narodowego.

Gratulacje. Aż się boję co wymyślisz następnym razem ;)
marusia
- 14:25 wtorek, 6 lipca 2010 | linkuj
Super. Na początek wielkie gratulacje. Teraz pytanie. Jechałeś cały czas niebieskim szlakiem ? Przez Małą Babią itp?
mhylinski
- 13:03 wtorek, 6 lipca 2010 | linkuj
Kolega niezły rozbójnik. Na Babiej (i w zasadzie Baraniej) to ponoć zakaz dla rowerów (widziałem jakieś zdjęcia, że to Parki Nardowowe, bla bla bla ;) Tak czy inaczej - wielkie gratulacje :D wyczyn niezly, chodziaz nielegalny jak alkohol w czasach prohibicji :D
webit
- 10:58 wtorek, 6 lipca 2010 | linkuj
Zapis, zapisem, ale w czasie jazdy widziałem różne zakazy i informację, ale żadnego o zakazie poruszania się rowerem.

Dla przykładu na terenie rezerwatu Barania Góra również jest zakaz jazdy rowerem, obejmuje ten rezerwat dość spory obszar poza nią. A w tych rejonach już sam jeździłeś :)
I tam jest wielka tablica na której jest napisane co i jak.



Jednak prawdę mówiąc Babia i jazda to taki jednorazowy pomysł, warunki do jazdy extremalnie trudne, jeśli już to wokół niej, bo jest tam sporo tras, ale szczyt to wejść z rowerem na plecach i zejść i mieć zaliczone :)
feels3
- 13:10 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj
No cóż jednak nie wolno tam jeździć :(

"Wykonując swe zadania Straż Babiogórskiego Parku Narodowego styka się z różnego rodzaju wykroczeniami. Należą do nich:
[...]
- turystyka rozumiana jako wędrówki poza szlakami czy w niedozwolonych w Babiogórskim Parku Narodowym formach, np. rowerowa czy motorowa.
[...]"

Źródło: http://www.bgpn.pl/informacje/straz-parku

Nie wiem jak to po Słowackiej stroni wygląda.
Autochton
- 12:54 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj
Na Babią Górę mam sympatyczny widok z okna mojego pokoju w Radziechowach. Pieszo ją zdobyłem, rowerem też chciałem, ale ciągle mnie przeraża kwestia ewentualnych zakazów dla rowerzystów. Wolałbym nie liczyć na szczęście czy mnie złapią odpowiednie służby czy nie :] Tak czy siak dystans robi wrażenie zwłaszcza, że nie była to wycieczka w równym terenie ;) Trzeba się będzie w końcu ustawić w Beskidach na jakiś weekend, możliwe że wyląduję tam w tym tygodniu i zapewne wyląduję na jakiejś grani :)
Autochton
- 12:46 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj
a zapomniałem dodać..rower odchudziłeś ze podniosłeś go :P:P czy coś dobrego zjadłeś..no może coś wymyślisz i razem zakatujemy jakiś szczyt...jak będzie forma..ale zawsze pociąg pkp może pomóc wrazie co:D
sebol
- 19:40 niedziela, 4 lipca 2010 | linkuj
Sebol - też ją widziałem z tej odległości, to był moment w którym jeszcze myślałem czy dobrze robię :D

Sikor4fun - Szkoda że Tatry są nie do przejechania na rowerze, szczyty ledwo co zdobywa się na piechotę, pozostają Alpy.
A cele? Korona Beskidów - już sporo mam :)
feels3
- 11:39 niedziela, 4 lipca 2010 | linkuj
To teraz co ? Giewont ? :D Najs dystans natrzaskałeś :]
Opis i zdjęcia z wycieczki są zajebiste ! ;]
Pozdrawiam.
sikor4fun-remove
- 11:16 niedziela, 4 lipca 2010 | linkuj
no to porządziłeś..ja tą górkę tylko widziałem z odległości 40 km w linii prostej ;) wszytsko zagrało..ja nie pamietam kiedy ostatnio byłem 7 godzin na rowerze :)chyba z Tobą była najdłuższa jak dotąd traska :)..super wyjazd..aż mnie korci..czego tam mnie nie ma ;/
sebol
- 06:32 niedziela, 4 lipca 2010 | linkuj
CzarnaMAMBA - Tez tak czytałem, ale przez całą drogę czy to po słowackiej czy polskiej stronie, nie było żadnego zakazu wjazdu rowerem, a były różne, zakaz wjazdu motorami, zakaz zrywania kwiatów i wiele innych, także nikt mnie za rękę nie chwycił :)

Klosiu - Chociaż tyle, dystansu nie pobije nigdy :) Widoki zacne, wato się pomęczyć i zdobyć taką górę, choćby raz.

Galen - Dzięki! Polecam, Babia Góra ma moją rekomendację :)

K4r3l - Nie gadaj, ja tam długo nie wrócę, na niektórych odcinkach jakbym popełnił błąd, zatrzymał bym się dopiero za kilkadziesiąt metrów, kto by mnie znosił 20km do centrum? :D Teraz wspominam dobrze, ale na szczycie było ciężko.

Pollena2000 - Jak chcesz to napisać wprost to śmiało, napisz że jestem męskim szowinistą :D i nie doceniam kobiet.
No napisałem tak z rozpędu, teraz żałuję, zresztą na pocieszenie powiem Ci, ja też jestem chłopakiem :P
feels3
- 21:24 sobota, 3 lipca 2010 | linkuj
"grubą krechą odcinają chłopców od mężczyzn" - wygląda na to, że jestem chłopcem, bo ja nie podołałam :P
A swoją drogą ładnie pojechałeś. Gratulacje.
marysia
- 20:47 sobota, 3 lipca 2010 | linkuj
waryjot :P nie no gratulacje!!! osobiście bym nie zaryzykował, po tym co zastałem ostatnio w niższych partiach Beskidów... k4r3l - 20:40 sobota, 3 lipca 2010 | linkuj
Przepiękna wycieczka!
Galen
- 20:16 sobota, 3 lipca 2010 | linkuj
Jaacie, ale genialne zdjecia! Az sie chce pokrecic...
Gratulacje, piekny lup :).
Pobiles o jakies 400m moj rekord wysokosci :)
klosiu
- 19:48 sobota, 3 lipca 2010 | linkuj
No bravo. Ale z tego co wiem na Babią jest zakaz :P
MAMBA
- 18:45 sobota, 3 lipca 2010 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ubyni
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl