Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7070.90 km
  • Km w terenie: 2114.00 km (29.90%)
  • Czas na rowerze: 16d 02h 21m
  • Prędkość średnia: 15.92 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy feels3.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:330.00 km (w terenie 122.00 km; 36.97%)
Czas w ruchu:20:00
Średnia prędkość:16.50 km/h
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:66.00 km i 4h 00m
Więcej statystyk
Niedziela, 31 października 2010 Kategoria Beskidy, z ekpiką

Tornado w górach

Dziś wiał jeden z silniejszych wiatrów jaki ostatnio miałem "przyjemność" doświadczyć. Wystarczy powiedzieć, że kilka razy zdmuchnęło by nas ze szlaku, momentami na prostym odcinku "jedyneczka" i przed siebie, boczny jak zawiał to nie szło utrzymać równowagi, ale mimo wszystko było super. Efekty specjalne, jak nie zdarzają się często, stanowią zawsze jakieś urozmaicenie.

Tymczasem w górach jechaliśmy już po śniegu, miejscami placki oblodzone, po za tym fenomenalna widoczność i mimo śniegu, bardzo ciepło, zbieram się powoli do złożenia roweru do piwnicy, więc jeśli już jadę to bardzo powoli, spadek chęci do wysiłku bardzo odczuwalny, zjazdy tak wolne, że wstyd :P, ale co tam, porobiłem sobie fotki za to.


Trasa: Dębowiec->Szyndzielnia->Klimczok->Błatnia->Wapienica->Bielsko









  • DST 40.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 13.33km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 października 2010 Kategoria Bielsko i okolice, z ekpiką

Niby to lato, niby to zima - miejski trip

Krótki wypad z Pawłem współtwórcą nowej zabaweczki, po Bielsku, pogoda w słońcu prawie jak latem, ale wystarczyło że wieczorem na powrocie słońce się schowało i temp spada prawie do zera. Tempo coraz słabsze, czuć że końcówka sezonu, męczyć się nie chce, obroty się zwalniają same i trudno się wkręcić.
Idzie zima, oj idzie.




  • DST 30.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 października 2010 Kategoria diy

DIY-home production-działo fotonowe stage 2

Druga część cyklu DoItYourself, tym razem bardziej praktyczna.

Pierwsza jak ktoś nie śledził mocno koncepcyjno-fantazyjna :DIY part 1

W tej chwili czekam już niecierpliwie na body, wszystko inne już mam i działa.
Ładowarka zbudowana, diody są, soczewki są, driver jest, wszystko śmiga, jak już body opuści macki tokarki cnc, to trzeba będzie to wszystko ładnie opakować :)


EDIT 29.10.10 :

Wrzucam rysunek ostatecznej wersji body jaka wyjdzie z pod noża oraz surowiec przed obróbką :) , po zbudowaniu prototypu, pójdzie kilka sztuk wprost z maszyny CNC






  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 października 2010 Kategoria Beskidy, z ekpiką

Pięciobój

Nadworny GPS- Grzesiu obiecał trasę lekką, przyjemną, taką refleksyjną, jesienną.
Obiecanki, cacanki, skończyliśmy w Soszowie, robiąc podjazdy takie, że w szczycie sezonu to wyzwanie. Wybraliśmy się tam 5 osobową ekipą, z nowym członkiem w składzie Konradem.

Po tym jak kilka dni temu spadł śnieg, nie wierzyłem że jeszcze będzie taka ładna pogoda, w zasadzie większość trasy świeciło słońce, choć wspomagane bardzo mocnym wiatrem, Arek, posiadacz płaskich szprych Mavica, nie miał łatwo, jak przywiało z boku :P

Mi tradycyjnie odcięło prąd, już trzeci raz w tym sezonie. Po za tym było młodzieżowo, głośno i szybko, na koniec mieliśmy pyszny kilku km zjazd, może łatwy technicznie, ale 60km/h po wąskiej górskiej ścieżce nadrabiało wszystko.
Naładowani adrenaliną, bo jakże by inaczej, pięciu chłopa, pędziło w dół w myśl zasady, kto pierwszy ten lepszy, pojechaliśmy na zasłużony popas i obiad do Brennej.

Teraz chyba czas się wyciszyć i powoli przykręcać kurek. Czas zaplanować przyszły rowerowy rok :)










  • DST 100.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 16.67km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 października 2010 Kategoria Beskidy, z ekpiką

Silent Hill

40 stopniowy upał daje się we znaki, jak dotąd pozostajemy nie ugięci, wspinamy się na kolejny szczyt, przed nami przełęcze na wysokości ponad 3000m.n.p.m., widoki oszałamiające, ale nie poddajemy się, po powrocie czeka na nas kierowca, a w hotelu już szykują dla nas saune...

Wróć, a może ocknij się, obudź ze snu (i cichych planów/marzeń na przyszły sezon)...

5 stopniowy chłód daje się we znaki, jak dotąd...pozostajemy nie ugięci, trzeba wykazać się niezłą siłą woli aby w taką pogodę ładować się w góry, wspinamy się na kolejny szczyt, pokonujemy kolejno 600,700 aż w końcu 1000m.n.p.m, widoki...dobrze że mamy wyobraźnie, opowiadamy sobie jak tu jest pięknie latem, ale nie poddajemy się, mimo iż po powrocie nie czeka na nikogo z nas sauna...

Jednak w pewnym sensie takie wypady mają też swój klimat, w sumie jak zdarza się taki raz na jakiś czas to można go wrzucić w koszta, przygoda jest, na zjazdach widoczność na 10m, śliskie kamienie, nie powiem, było zabawy trochę, powiem więcej, bawiłem się świetnie, ale w tej chwili pisząc to w ciepłym domu będąc, może nie po saunie, ale na pewno jest mi ciepło :P , nie narzekam.

Ciekawe ile jeszcze zdążę zrobić fajnych tras przed śniegiem, kolana podpowiadają, że wkrótce się ochłodzi ;)










  • DST 30.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 7 października 2010 Kategoria diy

DIY-home production-działo fotonowe stage 1

Witam w pierwszym odcinku nowego cyklu poświęconemu wyrobom DIY (dla tych co narodzili się wczoraj, albo dużo wcześniej, ale spali snem zimowym przypominam DIY oznacza "DO IT YOURSELF"

Chciałem zacząć o tym jak to wojtek chciał zostać strażakiem, ale to oklepane i nie pasuje do tematu, bo tym razem wojtek zapragnął zostać elektronikiem.
Piętnasty fach w ręku, nie zaszkodzi.

Były sobie kiedyś takie czasy, a było to w roku 1995, kiedy przeżywałem wraz z kolegą fascynację...a nie dobra, to miało być o lampkach, a nie o kobietach.
Kilka lat później, bo w 2009 chcieliśmy zbudować sobie skromne "światełko" na rower.
Nasze plany zostały tylko w głowach i szybko o tym zapomnieliśmy, pewnie dlatego że ja wylądowałem w Bielsku a kolega w Gliwicach, no tak, taki zawód, taka praca.

W ten czas, na sieci (tudzież wśród młodzieży naszej kochanej i przyszłości naszej - popularnie zwanym "necie") kiełkowało kilka garażowych projektów, które niczym u...(cenzura na 5 zdań)...
Tak czy inaczej te projekty wywołały u mnie zaciekawienie, mimo grubej forsy potrzebnej do nabycia nowego gadżetu, okazały się jeden po drugim nie wypałami.
Czekanie, frustracja doprowadziły mnie do nowego rozdziału w moim przewrotnym życiu.

Buduję własną lampkę!
Ten szalony pomysł zrodził się ponownie w mojej głowie i cóż...budowa trwa już kawał czasu, obejmuje (uwaga tutaj buńczuczne rodem z broszur hasła reklamowe) używanie oprogramowanie wspomagającego CAD/CAM, proces wizualizacji, aż po obliczenia termiczne i cuda na kiju, mówię Wam, NASA się chowa :D

Za kilka dni więcej o projekcie, a na śniadanie, deser (taki tłusty, nie dobry dla sportowców, uważajcie więc) wrzucam kilka rysunków z procesu produkcji.

Smacznego!








  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 października 2010 Kategoria z ekpiką, Beskidy

130km po górach = odcięcie prądu

Jeden z lokales, Grzesiek, nasz nadworny GPS, obudził się pewnego dnia z szalonym pomysłem, w jego mniemaniu ot trasa, w moim szaleństwo.
No ba jak nazwać trasę która jest ponad 2 razy dłuższa niż większość górskich maratonów, nawet gigowcy się tak nie katują.

Zaczynamy 9 rano początkowo w trzech, pod drodze dołącza się czwarty i gnamy od pierwszych km na złamania karku, no nie według Grzesia, który sobie...jechał. Jak mówił, ma dobry dzień, no ale ja też miałem dzień, a gasłem pod górkę.
Szczęśliwie pozostała trójka była bliżej mnie w kwestii osiągów na podjazdach, więc...

Trasa biegła przez znane miejsca większości bikerom, tyle że zgromadziła dużo miejscówek na raz. Wisła, Ustroń, o mały włos Istebna, od tyłu pod Baranią Górę, Salmopol, tam mój ulubiony singiel w okolicy i zjazd do Brennej.

Niniejszym, każdego bikera którego minąłem na zjeździe jak zdmuchnąłem z trasy - przepraszam. Chyba przegiąłem, ale towarzysze nie doli narzucali mega tempo, a trasa, pogoda i nastawienie, wszystko jak w transie.

Zjeżdżamy do Brennej na zasłużone napoje chłodzące, wspominamy kilka akcji po drodze a działo się trochę. Spokojnie wracamy do Bielska, gdzie w pewnym momencie odcina mi prąd, uczucie dość zabawne, bo nie idzie ruszyć nogami, po prostu przestaje kręcić na prostym odcinku. Tylko że bateria nie sygnalizowała odcięcia, zabawne uczucie, po chwili organizm uruchamia rezerwy i toczę się ostatnie km do domu. Ekipa ma znów ze mnie ubaw, bo to już drugi raz, pewnie nie ostatni.

Zmasakrowany, ale bardzo zadowolony gaszę światło. Do następnego!







  • DST 130.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.57km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl