Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7070.90 km
  • Km w terenie: 2114.00 km (29.90%)
  • Czas na rowerze: 16d 02h 21m
  • Prędkość średnia: 15.92 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy feels3.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:210.00 km (w terenie 12.00 km; 5.71%)
Czas w ruchu:10:57
Średnia prędkość:18.81 km/h
Maksymalna prędkość:61.00 km/h
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:26.25 km i 1h 33m
Więcej statystyk
Piątek, 28 maja 2010 Kategoria Bielsko i okolice

Ospała runda po mieście...

Zaglądnąłem może ze 500m w stronę gór. Błoto, błoto, błoto. Po mieście same nudy i do domu.
  • DST 17.00km
  • Czas 01:07
  • VAVG 15.22km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 maja 2010 Kategoria Bielsko i okolice

Present simple

Tu i ówdzie.
  • DST 27.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 18.62km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 maja 2010 Kategoria Bielsko i okolice

Rozruch

15km
  • DST 15.00km
  • Czas 00:45
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 maja 2010 Kategoria Bielsko i okolice

Regeneracja

Smarowanie kolan czyli lekkie kręcenie dla rozruszania stawów - no takie zalecenia dostałem :) Żeby się nie nudzić na prostym odcinku, pojechałem sobie do lasu i poćwiczyłem technikę na wąskich ścieżkach po śliskich i mokrych kamieniach i korzeniach.
  • DST 4.00km
  • Teren 4.00km
  • VMAX 26.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 maja 2010 Kategoria Bielsko i okolice

Myjka + regeneracja

Solidna myjka po wczorajszym dniu i lekkie rozgrzanie kolana.
  • DST 6.00km
  • Czas 00:25
  • VAVG 14.40km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 maja 2010 Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice

Głupi ma szczęście...albo i nie.

W dzisiejszym odcinku będzie o braku odpowiedzialności, pechu, szczęściu również, o głupocie i hartu ducha, i psia krew...trudnej pogodzie, ale i o zadowoleniu pod koniec dnia.

Miałem to ja wybrać się dziś na długą i spokojną jazdę, jutro mam trudny dzień, chciałem zostać z myślami sam, wybrałem sobie długą trasę, asfalty żeby nie trzeba było się koncentrować na jeździe zbytnio i pojechałem.
Pomijam fakt, że tak czysto treningowo, czas najwyższy zwiększyć dystanse i przyzwyczajać się stopniowo do obciążenia, choćby takiego jakie jest na maratonach, a przecież, ja choć kilka ostatnich, ale chciałbym w tym roku zaliczyć.

Wyjechałem z Bielska w kierunku Wapienicy, by dalej kierować się na Skoczów, odbiłem na, no właśnie, na Brenną, a miało być na Wisłę i Ustroń, jechałem dalej bo wiedziałem że to tuż obok i na pewno gdzieś odbije i będę tam gdzie chciałem.

Gnałem tak przed siebie już ładnych parę kilometrów, okolice znajome wiedziałem że w miarę dobrze jadę i klaps, syk, strzał, szum i szorowanie. Co to? No jak to co, kapeć moi drodzy. Kapeć, kapciowi nie równy, bo ten cholera nie miał zapasu! Dobrze, że w okolicy nie było dzieci żadnych bo zły bym dał przykład ucząc ich całej gamy łacińskich słów, no ale ciężko mi było się uspokoić, bo w myśl zasady, jadę się wyłączyć od wszystkich nie wziąłem niczego, nie tylko dętki, nawet jednej polskiej złotówki, ani dokumentów ani telefonu. Więc wyobraźcie sobie co czułem kiedy byłem ok 40 km od domu dokładnie w połowie drogi, i czekała mnie perspektywa pchania tego żelastwa przez hmmm 8-10 godzin?!
Kto by mnie z rowerem na stopa wziął?

To było właśnie o głupocie i braku odpowiedzialności i braku rozumu.
A zapytacie gdzie tu szczęście pewnie co?
Bo widzicie zatrzymałem się 20m obok jedynego w tej dziurze wulkanizatora, czynnego jeszcze kilka minut. No nie wyobrażacie sobie jakie to uczucie kiedy ma się świadomość że do domu wrócę raptem za 2 godziny.
Faceta wziąłem pod włos, bo ani grosza przy sobie nie miałem, ale trafiłem na równego gościa, obiecałem że oddam za naprawę jak będę przejeżdżał następnym razem.

No ale to nie koniec przygód był, bo postanowiłem kontynuować wyprawę, nie byłem tak zmordowany jak sobie tego życzyłem.
Pojechałem szukać swojego Ustronia, pytając kolejnych lokales, o kierunek Ustroń i Szczyrk, wszyscy mnie kierowali przed siebie i dotarłem, tak prosto na żółty szlak na Przełęcz Karkoszczonkę, szlak mnie trafił po raz drugi, bo te tereny to ja znam i wiedziałem w tym momencie że to kompletnie nie ta droga której szukam, niestety robiło się już późno i musiałem szybko podjąć decyzję, i podjąłem, złą jak się później okazało, bo po próbie wjechania na przełęcz, przez gęste błoto się skończyło. Zmarnowałem mnóstwo sił, byłem cały z błota, i do tego zaczął padać deszcz. W zasadzie to trzeba było napisać, że zaczęło solidnie lać, nie było już miejsca na kolejne głupie akcje, a dziś nie miałem szczęścia, wybrałem coś czego bardzo nie lubię nie robić, czyli trasę powrotną po tym samym odcinku. No cóż, przynajmniej szczęśliwie piszę ten wpis do bloga a i przecież nie jest 3 nad ranem tylko 21 :)

Ale prawdę mówiąc osiągnąłem swoje, konam ze zmęczenia, tempo sobie narzuciłem, pstryknąłem parę zdjęć, jestem pozytywnie zmęczony a o to mi chodziło.

Pozdrower.























  • DST 83.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 20.75km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 3 maja 2010 Kategoria Bielsko i okolice

Regeneracja po tygodniu

Lekkie tempo na rozruch przed ciężkim tygodniem.
  • DST 21.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 20.66km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 1 maja 2010 Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice, nocna jazda

Ku słońcu - again

Kolejna relaksacyjna jazda, tak jak poprzednio chciałem zdążyć na zachód słońca i tak sobie wyliczyłem żeby zdążyć.
Wybór padł na kamieniołom w Kozach, nie było mnie tam dawno, więc postanowiłem odwiedzić te strony, następnym razem muszę poznać bliżej te tereny, jest tam wiele ukrytych ścieżek.
Jechałem zgodnie z planem obserwując co raz niżej świecące słońce, i rach ciach trafia mi się telefon, i to bardzo ważny, ani śmiem przerywać :), ale słońce zachodzi, po sporej rozmowie co sił w nogach gnałem nadrabiając cenne sekundy, zdążyłem w samą porę, posiedziałem chwilę, nacieszyłem się widokami i gorącym niemal letnim wieczorem wróciłem przez centrum do domu.
























  • DST 37.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 16.82km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl