Wpisy archiwalne w kategorii
Bielsko i okolice
Dystans całkowity: | 2625.00 km (w terenie 432.00 km; 16.46%) |
Czas w ruchu: | 127:44 |
Średnia prędkość: | 16.83 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.00 km/h |
Liczba aktywności: | 90 |
Średnio na aktywność: | 29.17 km i 1h 57m |
Więcej statystyk |
Sobota, 3 sierpnia 2013
Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice
Krótkie odwiedziny w Beskidach.
Powrót na tydzień do Bielska, parę formalności i chwila na szybki trip po górach, oj będzie mi ich brakowało.
Przyzwyczaiłem się do tego że w zasadzie każdego dnia mogłem być w ciągu 2-3h powyżej 1000-1200m.n.p.m., oj tak.
Przyzwyczaiłem się do tego że w zasadzie każdego dnia mogłem być w ciągu 2-3h powyżej 1000-1200m.n.p.m., oj tak.
- DST 20.00km
- Teren 20.00km
- Czas 02:00
- VAVG 10.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 czerwca 2013
Kategoria Bielsko i okolice
Desperacko w deszczu.
Dość tej jesieni. 2 tyg z urwanym hakiem, teraz od 2tyg pada, kiedy hak już mam.
Mimo ulewy pognałem przed siebie. Nałóg to nałóg :)
Mimo ulewy pognałem przed siebie. Nałóg to nałóg :)
- DST 20.00km
- Czas 01:00
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Kozioł z pieczarkami
Wizyta Sebastiana w Bielsku zmotywowała mnie do jazdy bez względu na pogodę, kolejną motywacją była niezwykle pyszna, kultowa już w Bielsku bułka z pieczarkami na dworcu :P
Cały pakiet (Seba + pieczarki :D ) dały efekt w postaci Koziej Góry i kilku mocnych błotnistych zjazdów oraz później trochę treningowych interwałów ;)
Cały pakiet (Seba + pieczarki :D ) dały efekt w postaci Koziej Góry i kilku mocnych błotnistych zjazdów oraz później trochę treningowych interwałów ;)
- DST 40.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:00
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Kategoria Bielsko i okolice
Żar
Popędziłem na Żar.
Pędziłem co sił.
Ot, taka ci historia.
Pędziłem co sił.
Ot, taka ci historia.
- DST 55.00km
- Czas 02:45
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 kwietnia 2013
Kategoria Bielsko i okolice
203mm
Migracja na nowego bike odbywa się małymi krokami ;-) W związku z opóźnieniami związanymi z daniem głównym czyli ramą, postanowiłem nie wystawiać swojej (nie)cierpliwość na próbę, i z nowych hamulców które leżą i czekają na właściwy moment ;/ zamontowałem samą tarczę do obecnego zestawu.
203mm, będzie komponowało się z endurakiem, ale z moim obecnym ścieżkowcem, de facto przerośniętym XC, wygląda dość nie typowo ;).
Świeża tarcza nie hamuje specjalnie dobrze, więc pojechałem dziś znowu na Przegibek, aby w drodze powrotnej z górki trochę ją przepalić.
Swoją droga dziś podjeżdżało mi się dużo lepiej, ale to chyba z tej złości na siebie ;)
203mm, będzie komponowało się z endurakiem, ale z moim obecnym ścieżkowcem, de facto przerośniętym XC, wygląda dość nie typowo ;).
Świeża tarcza nie hamuje specjalnie dobrze, więc pojechałem dziś znowu na Przegibek, aby w drodze powrotnej z górki trochę ją przepalić.
Swoją droga dziś podjeżdżało mi się dużo lepiej, ale to chyba z tej złości na siebie ;)
- DST 30.00km
- Czas 02:00
- VAVG 15.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 kwietnia 2013
Kategoria Bielsko i okolice
50-tka
Włóczęga po sklepach rowerowych, drobne zakupy i powrót do domu przez Przegibek ;/
Na szczycie obiadek, refleksja nad brakiem sił w nogach i myśli krążące po głowie w tę i z powrotem, pomagały mi odpowiedzieć na pytanie czy zakup suplementów pozwoli mi nadrobić niefortunnie przepracowaną zimę ;/
Niefortunnie, bo dziś jest w stanie przebiec 20km niezłym tempem, co mi się wcześniej nie zdarzało (tylko po co mi to? hehe), a przepracowaną, bo bynajmniej nie siedziałem w miejscu.
Tylko dlaczego 7km podjazd pod przegibek zmusza mnie do krańcowego wysiłku? ;P
Czy już wspominałem że jestem na siebie wściekły? Nie? ;)
Cóż, moje nogi będą teraz cierpieć, jak dorzucę do pieca..., nie, nie bieganiem ;-)
Na szczycie obiadek, refleksja nad brakiem sił w nogach i myśli krążące po głowie w tę i z powrotem, pomagały mi odpowiedzieć na pytanie czy zakup suplementów pozwoli mi nadrobić niefortunnie przepracowaną zimę ;/
Niefortunnie, bo dziś jest w stanie przebiec 20km niezłym tempem, co mi się wcześniej nie zdarzało (tylko po co mi to? hehe), a przepracowaną, bo bynajmniej nie siedziałem w miejscu.
Tylko dlaczego 7km podjazd pod przegibek zmusza mnie do krańcowego wysiłku? ;P
Czy już wspominałem że jestem na siebie wściekły? Nie? ;)
Cóż, moje nogi będą teraz cierpieć, jak dorzucę do pieca..., nie, nie bieganiem ;-)
- DST 50.00km
- Czas 03:00
- VAVG 16.67km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 kwietnia 2013
Kategoria Bielsko i okolice
Pierwsze koty za płoty
W końcu! Można by rzec. Śniegu ubywa, na widok czego dawno się tak nie cieszyłem i zacząłem sezon rowerowy na dobre.
Dziś zdala od gór, jednak szosa to nie to co tygrysy lubią najbardziej ;)
W górach ciągle warunki nie najlepsze, więc dobre i to na dzień dobry.
Banan z twarzy nie schodził, szczególnie gdy taka pogoda dopisuje, a i musze przyznać że przerwa zimowa od roweru dobrze mie zrobiła, bo wraca się do 2 kółek z wielką ochotą! Do tego wszystkiego śmigałem z mp3 na uszach, jak nie byłem nigdy fanem słuchania muzyki podczas jazdy, to dziś się przekonałem ;), także jak ktoś mnie zauważy na drodze, to nie krzyczeć, tylko machać :D
Z takich treningowych rzeczy (jak ktoś ziewa od samego czytania tego słowa to przewinąć odrazu na dół do muzyki;) ), dziś zaliczyłem nie małe zdziwienie, po 4 miesiącach biegania, całkiem solidnego jak na mnie, spodziewałem się że na rowerze rusze z kopyta od pierwszego dnia. Płuca wentylowałem dość mocno podczas zimy, nawet 2h bieganiem :)
Niestety dziś zaliczyłem niezłego zonka, po 1h jazdy równym tempem, byłem nawet zadowolony, karmiłem się widokami miasta, myśląc, "jest dobrze", na powrocie na krótkim podjeździe postanowiłem sprawdzić się ile mocy w nogach jest na początku sezonu, no i mnie zatkało...dosłownie, bo po kilkuset metrach podjazdu na pełny gwizdek, prawie się zatrzymałem...no nie tego się spodziewałem po 4 miesiącach biegania. Płucka ok, ale siła w nogach, ekhm, no, ten, teges...brak, null, zero.
Także trochę "pracy" do wykonania mnie czeka, a dziś pozostało delektować się pogodą, co zresztą robiło dziś wiele osób, tylu rowerzystów na drogach dawno nie widziałem.
Do następnego!
W.
A...i u mnie dziś cosik do słuchania
Dziś zdala od gór, jednak szosa to nie to co tygrysy lubią najbardziej ;)
W górach ciągle warunki nie najlepsze, więc dobre i to na dzień dobry.
Banan z twarzy nie schodził, szczególnie gdy taka pogoda dopisuje, a i musze przyznać że przerwa zimowa od roweru dobrze mie zrobiła, bo wraca się do 2 kółek z wielką ochotą! Do tego wszystkiego śmigałem z mp3 na uszach, jak nie byłem nigdy fanem słuchania muzyki podczas jazdy, to dziś się przekonałem ;), także jak ktoś mnie zauważy na drodze, to nie krzyczeć, tylko machać :D
Z takich treningowych rzeczy (jak ktoś ziewa od samego czytania tego słowa to przewinąć odrazu na dół do muzyki;) ), dziś zaliczyłem nie małe zdziwienie, po 4 miesiącach biegania, całkiem solidnego jak na mnie, spodziewałem się że na rowerze rusze z kopyta od pierwszego dnia. Płuca wentylowałem dość mocno podczas zimy, nawet 2h bieganiem :)
Niestety dziś zaliczyłem niezłego zonka, po 1h jazdy równym tempem, byłem nawet zadowolony, karmiłem się widokami miasta, myśląc, "jest dobrze", na powrocie na krótkim podjeździe postanowiłem sprawdzić się ile mocy w nogach jest na początku sezonu, no i mnie zatkało...dosłownie, bo po kilkuset metrach podjazdu na pełny gwizdek, prawie się zatrzymałem...no nie tego się spodziewałem po 4 miesiącach biegania. Płucka ok, ale siła w nogach, ekhm, no, ten, teges...brak, null, zero.
Także trochę "pracy" do wykonania mnie czeka, a dziś pozostało delektować się pogodą, co zresztą robiło dziś wiele osób, tylu rowerzystów na drogach dawno nie widziałem.
Do następnego!
W.
A...i u mnie dziś cosik do słuchania
- DST 30.00km
- Czas 01:30
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 grudnia 2012
Kategoria Bielsko i okolice
Zimo! Wróć!
Zimo...Dziś piękność twą w całej ozdobie, widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.
Zimo...wróć!
Nie wiadomo czy to wczesna wiosna, czy późna jesień, nie wiadomo czy biegać, czy jeździć na rowerze, co robić, robić ;-)
Po świętach męczę się niemiłosiernie, dodatkowy balast nie ułatwia sprawy, ale ciesze się że nie spasowałem całkowicie, powoli, bo powoli ale coś się dzieje, teraz czas na poważniejsze podkręcenie tempa i przyłożenie się do pracy nad formą.
To mówiłem ja, biker z południa.
Widzimy się w 2013! Wszystkiego dobrego!
Salut.
W.
Zimo...wróć!
Nie wiadomo czy to wczesna wiosna, czy późna jesień, nie wiadomo czy biegać, czy jeździć na rowerze, co robić, robić ;-)
Po świętach męczę się niemiłosiernie, dodatkowy balast nie ułatwia sprawy, ale ciesze się że nie spasowałem całkowicie, powoli, bo powoli ale coś się dzieje, teraz czas na poważniejsze podkręcenie tempa i przyłożenie się do pracy nad formą.
To mówiłem ja, biker z południa.
Widzimy się w 2013! Wszystkiego dobrego!
Salut.
W.
- DST 20.00km
- Czas 01:00
- VAVG 20.00km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 16 grudnia 2012
Kategoria Bielsko i okolice
Zwykły, monotonny, bez przygód, wpis rowerowy.
Zaawansowany program treningowy oraz moi wybitni doradzcy zmusili mnie aby wsią,,,wsiadno, wejś..., no, abym wyszedł z domu na rower.
Plan treningowy był górnych lotów, z wysokiej półki, najwyższej klasy po prostu, zakładał jazdę z wysokim tętnem.
Ponieważ przed wyjściem objadłem się ciastem, ciężko mi było wejść na obroty, aż w końcu przez drogę tuż przedmną wyobraźcie sobie przeleciała
mi wiewiórka, tętno tak mi wysoko skoczyło, że trening uznałem za udany a plan za zrealizowany.
W drodze powrotnej pojechałem po bułki, a bułki dobre są, każdy to wie!
ps. robiłem też zdjęcia, ale klisza mi się naświetliła...
Salut
W.
Plan treningowy był górnych lotów, z wysokiej półki, najwyższej klasy po prostu, zakładał jazdę z wysokim tętnem.
Ponieważ przed wyjściem objadłem się ciastem, ciężko mi było wejść na obroty, aż w końcu przez drogę tuż przedmną wyobraźcie sobie przeleciała
mi wiewiórka, tętno tak mi wysoko skoczyło, że trening uznałem za udany a plan za zrealizowany.
W drodze powrotnej pojechałem po bułki, a bułki dobre są, każdy to wie!
ps. robiłem też zdjęcia, ale klisza mi się naświetliła...
Salut
W.
- DST 15.00km
- Czas 01:00
- VAVG 15.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 listopada 2012
Kategoria Bielsko i okolice, z ekpiką
Trup na koniec sezonu
Mijałem się z Kubą i mijałem, koniec sezonu dla mnie się zbliżał i nie nastawiałem się już na żadne integracje bikestats'owe ;-) , rower umyłem i przygotowałem go do przejścia na emeryturę, nowy już się "robi", myślami byłe już na przerwie sezonowej, a tu niespodziewanie wieczorem Kuba zmotywowałem mnie do jeszcze jednej jazdy.
Długo się nie zastanawiałem, bo ja w tym sezonie zacząłem od połowy lata, więc daleko mi do zmęczenia materiału, (co innego moja rama hehe) więc koniec końców dziś z samego rana stawiłem się na lotnisku.
Na lotnisku stawił się oprócz Kuby, również Paweł, ale nie sam, bo w towarzystwie niezwykle pięknej i uroczej młodej damy.
Ta drobnej budowy o blond włosach i niebieskich oczach dziewczyna siedziała w foteliku zamontowanym do ramy :-)
Wiadomo, córce się nie odmawia :-)
To wprawdzie zredukowało nasze plany i zamiast Skrzycznego, pokonaliśmy dziś spory kawałek asfaltowych dróg. Pojechaliśmy nad jezioro goczałkowickie, chłopaki się nie oszczędzali, zresztą ja też, i nie rzadko trzymaliśmy tempo na poziomie 40km/h, sporadycznie ktoś próbował się urwać ale bezskutecznie :P
Może to nie to samo co singiel na Skrzycznym, ale przynajmniej mogliśmy spokojnie pogadać, a że było wesoło, to koniec końców trzeba przyznać, trip bardzo udany.
Jedyny minus taki że osobnik sztuków jeden umarł w drodze powrotnej i próby reanimacji redbullami i kebabami nie wiele pomogły.
Mowa oczywiście o mej skromnej osobie, która dała z siebie chyba za dużo w pierwszej połowie wycieczki, no i wyszło też to że ja w tym sezonie bardzo krótkie trasy robię.
No nic to, bywa :) . Było to całkiem zabawne uczucie, bo prąd odcięło po prostu w jednym momencie, w drodze powrotnej, nagle, jadąc blisko 40km/h, jakby ktoś hamulec włączył...35...30...25...20km/h i ani ułamka siły aby przyspieszyć, dopiero po jakimś czasie się zorientowali że im kolega został ;/
Dobrze że było to pod koniec trasy.
Tymczasem, rower znów czeka myjka(pogoda nas dziś nie oszczędzała), i powoli czas wysłać go na zasłużoną emeryturę, a mnie na obowiązkową miesięczną przerwę!
Salut!
W.
Długo się nie zastanawiałem, bo ja w tym sezonie zacząłem od połowy lata, więc daleko mi do zmęczenia materiału, (co innego moja rama hehe) więc koniec końców dziś z samego rana stawiłem się na lotnisku.
Na lotnisku stawił się oprócz Kuby, również Paweł, ale nie sam, bo w towarzystwie niezwykle pięknej i uroczej młodej damy.
Ta drobnej budowy o blond włosach i niebieskich oczach dziewczyna siedziała w foteliku zamontowanym do ramy :-)
Wiadomo, córce się nie odmawia :-)
To wprawdzie zredukowało nasze plany i zamiast Skrzycznego, pokonaliśmy dziś spory kawałek asfaltowych dróg. Pojechaliśmy nad jezioro goczałkowickie, chłopaki się nie oszczędzali, zresztą ja też, i nie rzadko trzymaliśmy tempo na poziomie 40km/h, sporadycznie ktoś próbował się urwać ale bezskutecznie :P
Może to nie to samo co singiel na Skrzycznym, ale przynajmniej mogliśmy spokojnie pogadać, a że było wesoło, to koniec końców trzeba przyznać, trip bardzo udany.
Jedyny minus taki że osobnik sztuków jeden umarł w drodze powrotnej i próby reanimacji redbullami i kebabami nie wiele pomogły.
Mowa oczywiście o mej skromnej osobie, która dała z siebie chyba za dużo w pierwszej połowie wycieczki, no i wyszło też to że ja w tym sezonie bardzo krótkie trasy robię.
No nic to, bywa :) . Było to całkiem zabawne uczucie, bo prąd odcięło po prostu w jednym momencie, w drodze powrotnej, nagle, jadąc blisko 40km/h, jakby ktoś hamulec włączył...35...30...25...20km/h i ani ułamka siły aby przyspieszyć, dopiero po jakimś czasie się zorientowali że im kolega został ;/
Dobrze że było to pod koniec trasy.
Tymczasem, rower znów czeka myjka(pogoda nas dziś nie oszczędzała), i powoli czas wysłać go na zasłużoną emeryturę, a mnie na obowiązkową miesięczną przerwę!
Salut!
W.
- DST 80.00km
- Czas 03:30
- VAVG 22.86km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze