Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7070.90 km
  • Km w terenie: 2114.00 km (29.90%)
  • Czas na rowerze: 16d 02h 21m
  • Prędkość średnia: 15.92 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy feels3.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2012

Dystans całkowity:110.00 km (w terenie 40.00 km; 36.36%)
Czas w ruchu:06:30
Średnia prędkość:16.92 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:36.67 km i 2h 10m
Więcej statystyk
Sobota, 29 września 2012 Kategoria Beskidy

Ja odpuszczam a ona dalej swoje...

Ten sezon rozpocząłem późno, w połowie lata, mając sporą przerwę od jakiegokolwiek ruchu, spodziewałem się że na początku szybko będą postępy, to normalne, w końcu tak się zasiedziałem, że nawet 3km podjazd na Kozią Górkę był dla mnie niezłym treningiem.

Tygodnie jednak mijają, a ja już dawno postanowiłem że potraktuje ten spóźniony start w tym sezonie jak preludium do przyszłego roku, o którym już intensywnie myślę. Forma zgodnie z oczekiwaniami szybko rosła, chciałem oszczędzić kolana i nie rozpędzać się zbytnio w treningach i systematycznie zwalniałem, z codziennej jazdy przeszedłem do jazdy co drugi dzień aż w końcu teraz jeżdżę 2-3 razy w tygodniu.

Tym większe moje zdziwienie że forma zdaje się rosnąć nawet szybciej.
Dziś pojechałem na Szyndzielnię, zamiast głównym szlakiem z Dębowca, szarpnąłem się na zielony szlak, szło zadziwiająco łatwo, gdzieś w 3/4 wróciłem na czerwony i tam zamiast leniwych 5-7 km/h na początku tego sezonu, jechałem 10-15 i to z zapasem tak dużym że mogłem sobie pozwolić na krótkie szarpnięcie na gładszych odcinkach jeszcze mocniej.

Nic z tego przyznam nie pojmuję, jedyne co mi przychodzi do głowy, to to że forma to rodzaj żeński, nic dziwnego że jest niezrozumiała i skomplikowana ;-)

Z powrotem na zjeździe na poprzecznej belce minimalnie skrzywiłem obręcz w tylnym kole, chciałem nad nią przeskoczyć, przydusiłem zawieszenie i liczyłem że wykorzystam szybką dekompresję do podciągnięcia bike'a do góry, ale nie trafiłem z odległością i oba amory pełne ugięcie osiągnęły akurat w momencie przejazdu nad belką, huknęło zdrowo, o dziwo bez snake'a, a przecież ja mam dentki, 1,5 bara i ponad 80kg żywego mięsa :P
  • DST 30.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 września 2012 Kategoria Beskidy

Skrzyczne, awaryjnie.

To była szybka decyzja, kierunek Szczyrk, szczyt obrany, tam gdzie mnie dawno nie było, Skrzyczne.

Chciałem sobie przypomnieć czerwony szlak z Buczkowic i owszem przypomniałem sobie wspinając się przez blisko 1,5h na szczyt, że to jeden z najlepszych singli do zjazdu w okolicznych górach, a ja cholera wybrałem sobie na nim wspinaczkę do góry :D.

W kilku momentach ambicja mnie poniosła i zamiast grzecznie podprowadzić rower, to uparcie próbowałem podjechać - patrząc się na moje tętno - można przyjąć że pionową ścianę. Wiedziałem że będę żałował i tak też się stało, pod koniec już nawet na prostej brakowało mi prądu, no ale jakoś wprowadziłem swoje zwłoki na szczyt. Ach, piękne te góry, bez dwóch zdań. Miałem nawet chwilę na odpoczynek i refleksje. Po czym popędziłem w stronę Malinowej Skały i odbiłem tuż przed, na szlak i skierowałem się do Szczyrku, a że szlak wymagający, jechałem sam, więc nie cisnąłem, sporo przy okazji dumałem że już mi przeszło bicie rekordów prędkości i że wolę trudne techniczne single ale przy średnich prędkościach.

I tak się turlałem w dół, czasem trochę popuszczałem, aby dać odpocząć hamulcom, ale zjazd ze Skrzycznego dłuży się naprawdę konkretnie no i nieserwisowane od dawna hamulce w końcu się poddały, przy okazji serwując mi wzrost tętna porównywalny do tego jak sam zaaplikowałem sobie chwile wcześniej na podjeździe.

Serce chciało wyskoczyć kiedy klamka przedniego hamulca się zapadła, zostało hamowanie tyłem, zarzucanie roweru no i krzaki :). Rzut okiem, szybka diagnoza, płyn wyciekł przez uszczelkę w klamce. Asekuracyjnie zjeżdżam dalej i bam, poddaje się również i tył, no i wracam bez hamulców do domu.

Jutro biegiem do serwisu, by wykorzystać na maksa lato 2.0















  • DST 50.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 16.67km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 września 2012 Kategoria Beskidy

Nie o to chodzi aby złapać króliczka, ale by gonić go...

Pogoda rozpieszcza w tym roku, a ja lubie być rozpieszczany, więc oddałem się rozkoszy ;/ .

Wyruszyłem bez planu na trasę, bo i sam wyjazd był spontaniczny, jak zobaczyłem bezchmurne niebo, zapakowałem co najważniejsze i ruszyłem przed siebie.
Wyszło tak, że wylądowałem pod Dębowcem i już cel miałem obrany - Klimczok.

Wyjechałem całkiem wypoczęty ale bez wielkich ambicji co do tempa, moje myśli były daleko od treningu, chciałem się pokręcić po górach...plan się jednak zmienił jak tuż przed Dębowcem wyprzedził mnie jeden gość, pomyślałem sobie wtedy, Wojtek, ale się ślimaczysz, czekać tylko aż babcie z laskami będą krzyczeć z drogi.

Mam tak że jak mnie ktoś wyprzedza to zwiększam tempo, nie wiem, to chyba nie dobrze, co? ;-)
Z początku mi odjechał, a ja się tłukłem z myślami i śmiałem się do siebie, ale kątem oka cały czas zerkałem. Im bliżej szczytu Szyndzielni tym się zbliżałem i już miałem misterny plan wyprzedzić go pod koniec hehe, po drodze zastanawiałem się czy gość jedzie na pełnym luzie i tylko ja tu zostawiam resztki sił czy może słyszy mnie i nie odpuszcza. Czasami wydawało mi się że zerka, ale nie dałem się złapać na kontakt wzrokowy, wiecie pokerowa mina, mnie tu nie ma jakby co...

Na końcu wyprzedzanie sobie darowałem, ale przypomniało mi się co to znaczy determinacja i cel. Bez tego nie ma mowy o postępach w formie :)
Na Szyndzielni się zatrzymałem i widziałem że on też kawałek dalej, chyba go jednak wymęczyłem :D

Później już pełny relaks, wtoczyłem się na Klimczok, dalej na Szczyrk i back to home to Bielsko-Biała city. Zmęczony ale bardzo zadowolony :)








  • DST 30.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl