Piątek, 2 listopada 2012
Kategoria Bielsko i okolice, z ekpiką
Trup na koniec sezonu
Mijałem się z Kubą i mijałem, koniec sezonu dla mnie się zbliżał i nie nastawiałem się już na żadne integracje bikestats'owe ;-) , rower umyłem i przygotowałem go do przejścia na emeryturę, nowy już się "robi", myślami byłe już na przerwie sezonowej, a tu niespodziewanie wieczorem Kuba zmotywowałem mnie do jeszcze jednej jazdy.
Długo się nie zastanawiałem, bo ja w tym sezonie zacząłem od połowy lata, więc daleko mi do zmęczenia materiału, (co innego moja rama hehe) więc koniec końców dziś z samego rana stawiłem się na lotnisku.
Na lotnisku stawił się oprócz Kuby, również Paweł, ale nie sam, bo w towarzystwie niezwykle pięknej i uroczej młodej damy.
Ta drobnej budowy o blond włosach i niebieskich oczach dziewczyna siedziała w foteliku zamontowanym do ramy :-)
Wiadomo, córce się nie odmawia :-)
To wprawdzie zredukowało nasze plany i zamiast Skrzycznego, pokonaliśmy dziś spory kawałek asfaltowych dróg. Pojechaliśmy nad jezioro goczałkowickie, chłopaki się nie oszczędzali, zresztą ja też, i nie rzadko trzymaliśmy tempo na poziomie 40km/h, sporadycznie ktoś próbował się urwać ale bezskutecznie :P
Może to nie to samo co singiel na Skrzycznym, ale przynajmniej mogliśmy spokojnie pogadać, a że było wesoło, to koniec końców trzeba przyznać, trip bardzo udany.
Jedyny minus taki że osobnik sztuków jeden umarł w drodze powrotnej i próby reanimacji redbullami i kebabami nie wiele pomogły.
Mowa oczywiście o mej skromnej osobie, która dała z siebie chyba za dużo w pierwszej połowie wycieczki, no i wyszło też to że ja w tym sezonie bardzo krótkie trasy robię.
No nic to, bywa :) . Było to całkiem zabawne uczucie, bo prąd odcięło po prostu w jednym momencie, w drodze powrotnej, nagle, jadąc blisko 40km/h, jakby ktoś hamulec włączył...35...30...25...20km/h i ani ułamka siły aby przyspieszyć, dopiero po jakimś czasie się zorientowali że im kolega został ;/
Dobrze że było to pod koniec trasy.
Tymczasem, rower znów czeka myjka(pogoda nas dziś nie oszczędzała), i powoli czas wysłać go na zasłużoną emeryturę, a mnie na obowiązkową miesięczną przerwę!
Salut!
W.
Długo się nie zastanawiałem, bo ja w tym sezonie zacząłem od połowy lata, więc daleko mi do zmęczenia materiału, (co innego moja rama hehe) więc koniec końców dziś z samego rana stawiłem się na lotnisku.
Na lotnisku stawił się oprócz Kuby, również Paweł, ale nie sam, bo w towarzystwie niezwykle pięknej i uroczej młodej damy.
Ta drobnej budowy o blond włosach i niebieskich oczach dziewczyna siedziała w foteliku zamontowanym do ramy :-)
Wiadomo, córce się nie odmawia :-)
To wprawdzie zredukowało nasze plany i zamiast Skrzycznego, pokonaliśmy dziś spory kawałek asfaltowych dróg. Pojechaliśmy nad jezioro goczałkowickie, chłopaki się nie oszczędzali, zresztą ja też, i nie rzadko trzymaliśmy tempo na poziomie 40km/h, sporadycznie ktoś próbował się urwać ale bezskutecznie :P
Może to nie to samo co singiel na Skrzycznym, ale przynajmniej mogliśmy spokojnie pogadać, a że było wesoło, to koniec końców trzeba przyznać, trip bardzo udany.
Jedyny minus taki że osobnik sztuków jeden umarł w drodze powrotnej i próby reanimacji redbullami i kebabami nie wiele pomogły.
Mowa oczywiście o mej skromnej osobie, która dała z siebie chyba za dużo w pierwszej połowie wycieczki, no i wyszło też to że ja w tym sezonie bardzo krótkie trasy robię.
No nic to, bywa :) . Było to całkiem zabawne uczucie, bo prąd odcięło po prostu w jednym momencie, w drodze powrotnej, nagle, jadąc blisko 40km/h, jakby ktoś hamulec włączył...35...30...25...20km/h i ani ułamka siły aby przyspieszyć, dopiero po jakimś czasie się zorientowali że im kolega został ;/
Dobrze że było to pod koniec trasy.
Tymczasem, rower znów czeka myjka(pogoda nas dziś nie oszczędzała), i powoli czas wysłać go na zasłużoną emeryturę, a mnie na obowiązkową miesięczną przerwę!
Salut!
W.
- DST 80.00km
- Czas 03:30
- VAVG 22.86km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Sadyści! Żeby Wojtka po asfaltach targać, naprawdę :) Ale liczy się integracja :) ps. widzę, że plany na nowy sezon ambitne, tylko żebyś go poskładał trochę wcześniej niż zacząłeś w tym roku jeździć :) Ja się ograniczę to wymiany zużytych części... Pozdro!
k4r3l - 17:01 piątek, 9 listopada 2012 | linkuj
hehe...to Ty się nadajesz na sprinty i krótkie dystanse jak kiedyś J. Kowalczyk wytrzymywała pierwsze kilometry a potem opadała z sił.. ja teraz to szkoda gadać pewnie razem z Tobą bym wracał bo kondycja i forma nie ziemska :p a co za rower szykujesz ? jaka rama..?? mnie bierze chęć na scotta sparka taki jak ten gość miał wyjeżdżający z nami na Szyndzielnię..ale finansowo może być krucho
sebol - 21:03 sobota, 3 listopada 2012 | linkuj
Komentuj