Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7070.90 km
  • Km w terenie: 2114.00 km (29.90%)
  • Czas na rowerze: 16d 02h 21m
  • Prędkość średnia: 15.92 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy feels3.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 20 października 2012 Kategoria Bielsko i okolice

W tym szaleństwie jest metoda.

Raz na sezon zdarza mi się taka wycieczka, której długo nie zapominam, do której dochodzi spontanicznie, zwykle kiedy jestem na głodzie rowerowym, patrząc wstecz, zazwyczaj jesienią, w czasie takiej trasy do połowy świetnie się bawię, w drodze powrotnej przeklinam na samego siebie, do domu żywego doprowadzają mnie zazwyczaj już tylko siły mentalne, bynajmniej nie w nogach, a ostatnie km upływają mi na myśleniu o gorącym prysznicu, ciepłym posiłku, leżeniu do góry brzuchem.

Tak było dwa lata temu, kiedy wstałem rano i poleciałem sobie zdobyć Babią Górę, o tym że się szarpnąłem ponad siły z dystansem dowiedziałem jak byłem w połowie drogi...już na szczycie Babiej, tyłek uratował mi niezwykle gościnny mieszkaniec tamtejszych gór, poczęstował obiadem, dobrym piwem i uchronił mnie od ówczesnego ogromnego upału. Tydzień czasu dochodziłem do siebie, tak byłem wyczerpany.

Rok temu zamarzył mi się Wielki Kryvań w Terchovej...pomijając drogą do celu, powrót, również w upale, ratowała mi płynąca przy drodze niemal na całej długości trasy rzeka, do której wsadzałem głowę żeby się schłodzić.
Do tego goniłem na ostatni pociąg do Bielska...na miejscu w Zwardoniu, wsiadłem do pociągu, rzuciłem rower na podłogę, wypluwając płuca, siadłem na siedzeniu i ten skubaniec właśnie ruszył. Znów tydzień dochodziłem do siebie.

Tym razem nie wybrałem sobie żadnego celu na miarę poprzednich dwóch, chciałem po prostu pojechać gdzieś, gdzie mnie jeszcze nie było w tym roku, no koniec końców 140km asfaltowych dróg, robiąc rozbudowaną wersję Pętli Beskidzkiej.

Skusiłem się, a jakże o tej porze roku, pięknym słońcem, ubrałem się jak na lato, wsiadłem na rower i przed siebie. Tak chciało mi się jeździć że po prostu prułem przed siebie. Nie było by w tym nic szczególnego gdyby nie fakt, że w połowie drogi miałem już dość, wyjazd był spontaniczny, a ja nie przygotowany.
W Istebnej byłem już jak robiło się ciemno, szczęśliwie, bo nie planowałem powrotu wieczorem, miałem ze sobą latarkę.
Wspinaczka na Salmopol, mając już za sobą dystans jaki w tym roku robiłem podczas pełnej trasy nie był tym co tygrysy lubią najbardziej.
Do tego zrobiło się ciemno jak w przysłowiowej d.., temp powietrza ok 10'C, ja jak ten debil w krótkich spodenkach, już bez prowiantu, nieprzytomny, a do domu jeszcze prawie 50km.

Myślałem że podjazd był ciężki...na zjeździe tak mnie przewiało, że mi rower latał na lewo i prawo, tak mi ręce się trzęsły. 60km/h na zjeździe przy 10'C w mokrej koszulce...kląłem jak szewc na siebie i marzyłem o ciepłej kawie.
Chciałem zatrzymać się na pierwszej stacji benzynowej jaką zobaczę, ale jak tylko zobaczyłem świecący neon sklepu nocnego, momentalnie stałem z zimnym redbullem w ręce, automatycznie jak zwykle brałem prosto z lodówki.

Jak to zimne cholerstwo wypiłem i ruszyłem w drogę, nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać, ale już mi było wszystko jedno. Byłem już w stanie agonalnym, jechałem jak automat, w pewnym momencie zorientowałem się że jestem w Buczkowicach i przejechałem Szczyrk, tak się zamyśliłem, skupiając na ledwo już świecącej lampce (a jakże ogniwo przed wyjazdem nie naładowane...) że nie wiem kiedy minąłem miasto. Rany, nawet nie wiem czy jakieś skrzyżowanie mijałem...

Ostatnia prosta, lampa przełącza się w tryb awaryjny, na drodze już mnie pewnie nikt nie widzi, ja zresztą już też ledwie widzę. W końcu dom.

Refleksje po takiej trasie jak zwykle mimo idiotycznych sytuacji takie, że ta adrenalina wydzielająca się w czasie jazdy połączona z wolą przetrwania, kiedy już ledwo stoi się na nogach, ma coś w sobie co nie pozwala o takich trasach zapomnieć, i pewnie znów przez tydzień nie będę mógł chodzić, ale cholerka, tak jak poprzednie tego typu wyprawy z wcześniejszych sezonów i tą zaliczam do najciekawszych.

Jechałem przed siebie, bez mapy, poznałem nowe tereny, widziałem kapitalne widoki, było ciepło, było zimno, było okropnie ciężko pod górkę, i straaasznie zimno z górki, była walka ze słabościami, a nogi nadają się na recycling.

Ale czy właśnie nie o to w tym wszystkim chodzi?

Salut!
W.























ps. znacie serial Spadkobiercy?

Ja poznałem nie dawno i wciągnęło mnie po uszy. Genialny serial.
Dla tych co nie znają.

Jest to pewna forma kabaretu, istnieje od kilkunastu lat i trzyma się niezmiennie swoich zasad, mianowicie, kabareciarze odgrywający swoje role nie mają napisanych tekstów, dostają tylko ogólny zarys o czym ma być scena, i to tuż przed występem.
Wszystko tworzą na żywo przed publicznością, a całość jest parodią amerykańskich seriali takich Dynastia itp.

Widok jak walczą aby utrzymać scenę, to jak czasami nawzajem się wkopują powala, niesamowita sprawa :)

Tak na zachętę do oglądania, dwie ciekawe sceny. Jeden odcinek trwa zazwyczaj ok 40min.

Tu link do strony, powstało już ok 160 odcinków przez te lata, a przewinęli się przez ten kabaret takie postaci jak Stanisła Tym, Maciej Stuhr, Robert Górski.
http://www.spadkobiercy.net/

Polecam :)

  • DST 140.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 23.33km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
@Jakubiszon, rozbudowana o wizytę w każdym mieście, i często i gęsto odbijałem w teren na boczne szlaki :)

@k4r3l, ja ostatnio oglądałem pierwsze odcinki z przed kilkunastu lat, ale przyznam że tamtego humoru nie kapuje :D, jednak czasy się zmieniają i dziś śmiejemy się z innych rzeczy.

@Kajman, kusiło mnie żeby sprawdzić, bo mam termometr w liczniku, ale chyba bym się załamał, więc odpuściłem ;/

@Pollena, podzielam opinie, ja ogólnie kabaretów nie oglądam, tzn tych dzisiejszych, robią z siebie idiotów i myślą że to będzie śmieszne, Pazura, Stuhr, to ostatki co się nadaje do oglądania, ale na szczęście można coś wygrzebać takiego jak ten serial :)

@Marusia, kogo ja widzę! Ty żyjesz? :D Bloga odśwież bo inspiracji do zdjęć ludziom brakuje ;-)
A impuls owszem, tylko jakoś tą wycieczkę pamiętam bardzo dobrze, za to dziesiątek zaplanowanych-standardowych, już nie bardzo, więc było warto :)

@Sebol, nie daj się jesiennemu marazmowi :-) , po prostu zmęczenie sezonem, rower w piwnicy na miesiąc zamknij to szybko zatęsknisz, a zima idzie, narty trzeba szykować ;)
feels3
- 23:20 piątek, 26 października 2012 | linkuj
no to poszalałeś widzę..u mnie już troszke lipa..poszedłem z buta w Bieszczady w niedziele..rewelacja widoki.. sebol - 12:56 środa, 24 października 2012 | linkuj
Widzę, że planowanie wycieczek nie jest Twoją mocną stroną ;) No ale rozumiem, że to był impuls. Zatem jesteś rozgrzeszony ;) Pokutę zadałeś sobie sam ;)

Zdjęcia -te zrobione pod słońce -bardzo klimatyczne.
marusia
- 23:58 wtorek, 23 października 2012 | linkuj
Niezła wycieczka i ładne zdjęcia.
A spadkobierców pierwszy raz widzę i faktycznie śmieszne :) Bardzo nie lubię kabaretów, które opierają się na tym, że ktoś się śmiesznie ubierze, robi śmieszne miny i mówi śmiesznym zmienionym głosem. Ale tacy Spadkobiercy, bardzo chętnie :)
marysia
- 10:08 poniedziałek, 22 października 2012 | linkuj
Ostatnio gdy jechałem autem przez Salmopol w nocy, termometr pokazywał przy Białym Krzyżu 3 stopnie:(

Chyba nieodpowiednio się ubrałeś:(
Kajman
- 06:06 niedziela, 21 października 2012 | linkuj
Ja zacząłem oglądać Spadkobierców jak jeszcze nie byli w TV - ktoś kręcił amatorsko ich występy (warto poszukać :). To dopiero był klimat i beka taka, że można było się turlać ze śmiechu :) A co do trasy, to wszystko nieźle to sobie ''zaplanowałeś'', hehehe. Chyba w ramach pokuty jakiejś:D
k4r3l
- 21:23 sobota, 20 października 2012 | linkuj
hehe Spadkobiercy są genialni :)
jakubiszon
- 21:09 sobota, 20 października 2012 | linkuj
Ekstremalny trip!!! Szacun!! Co masz na myśli pisząc "rozbudowana wersja pętli beskidzkiej"???? P.S. Też się dzisiaj wybrałem w letniej wersji i znam ten ból ;).
jakubiszon
- 21:08 sobota, 20 października 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iecna
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl