Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2009
Dystans całkowity: | 599.00 km (w terenie 283.00 km; 47.25%) |
Czas w ruchu: | 36:27 |
Średnia prędkość: | 15.34 km/h |
Liczba aktywności: | 13 |
Średnio na aktywność: | 46.08 km i 3h 18m |
Więcej statystyk |
Piątek, 6 listopada 2009
Kategoria Beskidy
Przez Błatnią...
Ekipa w składzie dwa jabłka, mandarynka, muszynianka i ja wybraliśmy się na wycieczkę. Tylko dlaczego tylko ja kręciłem? :)
Miałem dziś chrapkę na coś większego.
Wyszło zupełnie nieźle, ale też nie o to chodziło.
Kurs na Błatnią przez Szyndzielnię. Dalej zjechałem do Brennej i zacząłem się wspinać na Równicę i tu zaczęły się problemy. Przez te pierwsze śniegi które były, trasa kompletnie nie przejezdna, mnóstwo kamieni i do tego przysypanych liśćmi.
No nie dało się kręcić, choć do szczytu zostało może 2km, nie miałem najmniejszej ochoty pchać roweru i wściekły zawróciłem i asfaltem przez Skoczów i Jaworze wróciłem do Bielska.
Pogoda była świetna, tempo całkiem, całkiem także w sumie nie mogę narzekać :)
W drodze powrotnej do domu, ściemniło się już całkowicie i postanowiłem uwiecznić moment w którym napawała mnie duma, że nie muszę stać w tych przeklętych korkach :P
I dziś takie testowe video. W przyszłości będzie lepiej, będzie HD i inne słodkości, ale muszę się uporać z technicznymi sprawami, nie będę zanudzał co i jak :) , więc póki co tak na szybko. W tle będzie czasem przemycana muzyka, której słucham.
Pozdrawiam!
Miałem dziś chrapkę na coś większego.
Wyszło zupełnie nieźle, ale też nie o to chodziło.
Kurs na Błatnią przez Szyndzielnię. Dalej zjechałem do Brennej i zacząłem się wspinać na Równicę i tu zaczęły się problemy. Przez te pierwsze śniegi które były, trasa kompletnie nie przejezdna, mnóstwo kamieni i do tego przysypanych liśćmi.
No nie dało się kręcić, choć do szczytu zostało może 2km, nie miałem najmniejszej ochoty pchać roweru i wściekły zawróciłem i asfaltem przez Skoczów i Jaworze wróciłem do Bielska.
Pogoda była świetna, tempo całkiem, całkiem także w sumie nie mogę narzekać :)
W drodzę na Szyndzielnię...© feels3
Na Błatniej...© feels3
Widok z Błatniej© feels3
Na szczycie Błatniej© feels3
W drodze powrotnej do domu, ściemniło się już całkowicie i postanowiłem uwiecznić moment w którym napawała mnie duma, że nie muszę stać w tych przeklętych korkach :P
W drodze do domu...© feels3
I dziś takie testowe video. W przyszłości będzie lepiej, będzie HD i inne słodkości, ale muszę się uporać z technicznymi sprawami, nie będę zanudzał co i jak :) , więc póki co tak na szybko. W tle będzie czasem przemycana muzyka, której słucham.
Pozdrawiam!
- DST 56.00km
- Teren 21.00km
- Czas 04:19
- VAVG 12.97km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 listopada 2009
Kategoria Beskidy
Czerwonym szlakiem przez Salmopol.
Chwila wolnego więc nie mogło być inaczej...dwa kółka i w drogę.
Padło na Szczyrk a konkretnie Salmopol.
Stamtąd czerwonym szlakiem miało być na Klimczok, ale po drodze upadek i obolały bark zniweczył moje podstępne plany.
Zresztą to chyba za karę, bo zbłądziłem i zjechałem z czerwonego szlaku prosto na Beskidek...czyli fajny stok, ale dla narciarzy.
Widok stamtąd nie powiem, niczego sobie, ale jak zobaczyłem tą stromiznę w dół, to miałem ochotę jechać na Klimczok :P
Rzut monetą, a może raczej przerośnięte ego, nie pozwoliło mi odpuścić tego zjazdu, więc obniżyłem siodło, tyłek na posadziłem na tylnym kole (i to dosłownie bo szorowałem po bieżniku spodniami), hamulce zaciśnięte i ogień...
Taki ogień że na zablokowanym kole nabierałem prędkości i zaczynało mi się robić coraz cieplej mimo tego że odczuwalna temp dziś wynosiła około zera.
Co gorsze, miałem przed sobą przynajmniej 100m tego zjazdu.
Ponieważ dziś poświeciło trochę słońca to zamrożony grunt zrobił się śliskim gęstym błotem i to mnie zgubiło, bardziej odchylić się już nie mogłem, prędkość rosła i byłem bez silny, już wiedziałem jak to się skończy :), rozglądałem się tylko za miękkim poboczem, ale za nim się rozejrzałem przednim kołem wpadłem we wgłębienie i śmiejąc się do siebie (poważnie :) ) kopyrtnąłem sobie nad rowerem prosto na plecy obijając sobie boleśnie bark i przy okazji urządziłem sobie kąpiel błotną, co przy okazji wzbudzało spore zainteresowanie w drodze powrotnej do domu przypadkowych przechodniów.
Po za tym dziś mroźno, ale warunki w górach super, pomijając kilka miejsc gdzie jest ślisko,a pod liśćmi nic nie widać, można wojować.
Tempo dziś umiarkowane, choć km nie mało, jak na góry oczywiście.
Pozdrower!
Tu jeszcze nie wiedziałem że będzie stromo...
Tu już wiedziałem dokładnie :)
Padło na Szczyrk a konkretnie Salmopol.
Stamtąd czerwonym szlakiem miało być na Klimczok, ale po drodze upadek i obolały bark zniweczył moje podstępne plany.
Zresztą to chyba za karę, bo zbłądziłem i zjechałem z czerwonego szlaku prosto na Beskidek...czyli fajny stok, ale dla narciarzy.
Widok stamtąd nie powiem, niczego sobie, ale jak zobaczyłem tą stromiznę w dół, to miałem ochotę jechać na Klimczok :P
Rzut monetą, a może raczej przerośnięte ego, nie pozwoliło mi odpuścić tego zjazdu, więc obniżyłem siodło, tyłek na posadziłem na tylnym kole (i to dosłownie bo szorowałem po bieżniku spodniami), hamulce zaciśnięte i ogień...
Taki ogień że na zablokowanym kole nabierałem prędkości i zaczynało mi się robić coraz cieplej mimo tego że odczuwalna temp dziś wynosiła około zera.
Co gorsze, miałem przed sobą przynajmniej 100m tego zjazdu.
Ponieważ dziś poświeciło trochę słońca to zamrożony grunt zrobił się śliskim gęstym błotem i to mnie zgubiło, bardziej odchylić się już nie mogłem, prędkość rosła i byłem bez silny, już wiedziałem jak to się skończy :), rozglądałem się tylko za miękkim poboczem, ale za nim się rozejrzałem przednim kołem wpadłem we wgłębienie i śmiejąc się do siebie (poważnie :) ) kopyrtnąłem sobie nad rowerem prosto na plecy obijając sobie boleśnie bark i przy okazji urządziłem sobie kąpiel błotną, co przy okazji wzbudzało spore zainteresowanie w drodze powrotnej do domu przypadkowych przechodniów.
Po za tym dziś mroźno, ale warunki w górach super, pomijając kilka miejsc gdzie jest ślisko,a pod liśćmi nic nie widać, można wojować.
Tempo dziś umiarkowane, choć km nie mało, jak na góry oczywiście.
Pozdrower!
Niespodzianki na szlaku© feels3
Czerwony szlak na Klimczok© feels3
Tu jeszcze nie wiedziałem że będzie stromo...
Chwila oddechu na Beskidku...© feels3
Tu już wiedziałem dokładnie :)
Nieudane zjazd z Beskidka...© feels3
- DST 45.00km
- Teren 17.00km
- Czas 02:48
- VAVG 16.07km/h
- Temperatura 1.0°C
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 listopada 2009
Kategoria Beskidy
Wielka Łąka
Pogoda nie wybacza kiedy się jej nie wykorzystuje :-)
Rzut monetą wysłał mnie do Jaworza, tam objechałem górami jezioro Wielka Łąka.
Tych rejonów nie znam w ogóle, a szkoda bo rozwidleń do głównej trasy było co nie miara, ale ja znałem tylko główny szlak, a że dziś kamikadze pojechał bez zapasowej dętki to trzymałem się bezpiecznego głównego szlaku :P
Pogoda świetna, w górach ziemia mocno zmrożona więc jeździ się fajnie.
Dziś ciąga dalszy lekkiego treningu, więc obyło się bez katorżniczego tempa, i tak jeszcze trochę pokręcę.
Rzut monetą wysłał mnie do Jaworza, tam objechałem górami jezioro Wielka Łąka.
Tych rejonów nie znam w ogóle, a szkoda bo rozwidleń do głównej trasy było co nie miara, ale ja znałem tylko główny szlak, a że dziś kamikadze pojechał bez zapasowej dętki to trzymałem się bezpiecznego głównego szlaku :P
Pogoda świetna, w górach ziemia mocno zmrożona więc jeździ się fajnie.
Dziś ciąga dalszy lekkiego treningu, więc obyło się bez katorżniczego tempa, i tak jeszcze trochę pokręcę.
Jezioro Wielka Łąka w Bielsku-Białej© feels3
Jezioro Wielka Łąka w Bielsku-Białej© feels3
Krakus w górach :)© feels3
- DST 29.00km
- Teren 15.00km
- Czas 01:43
- VAVG 16.89km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze