ISTEBNA Powerade Maraton
Maraton w Istebnej już za mną.
To było moje zakończenie sezonu w startach, choć to za dużo powiedziane, bo były ich raptem trzy :) . Ale taki był plan na początku.
Od początku chciałem dobrze wypaść ( bo poprzednie dwa przecież jechałem tylko żeby dojechać he :) ) i cisnąłem jak tylko potrafię.
Trasa była bardzo trudno i wymagająca, jak już brakowało mi sił na podjeździe to za zakrętem okazywało się że jest kolejny i tak cały czas, a to wszystko przeplatane odjechanymi zjazdami, raz wolnymi technicznymi, raz bardzo szybkimi (65km/h).
Cały maraton to kwintesencja moich Beskidzkich wypraw rowerowych, fantastyczne klimat, porażające widoki, singletracki i do tego wymarzona pogoda.
Czego chcieć więcej? A można chcieć :-) , niestety skupiony przeszedłem jak burza obok oznakowania i zafundowałem sobie gratisowy zjazd, po czym jak zorientowałem się że źle pojechałem, mozolnie wpychałem rower z powrotem. Straciłem 15-20min ale to wszystko nie ważne. Moje miejsce w tym bardzo trudnym wyścigu to 96 w M2 z czasem 4:20 . Może było ok 4:00 gdyby nie mój błąd, ale nie zmienia to faktu że dałem z siebie 110 % i jest potwornie zadowolony takim zakończeniem sezonu i pozytywnie nastawiony aby w następnym wystartować w możliwie największej liczbie maratonów.
No i chyba szarpnę się na zdjęcia ze Sportografu ;)
Pozdrawiam półprzytomny, obolały i wycieńczony! :-)
To było moje zakończenie sezonu w startach, choć to za dużo powiedziane, bo były ich raptem trzy :) . Ale taki był plan na początku.
Od początku chciałem dobrze wypaść ( bo poprzednie dwa przecież jechałem tylko żeby dojechać he :) ) i cisnąłem jak tylko potrafię.
Trasa była bardzo trudno i wymagająca, jak już brakowało mi sił na podjeździe to za zakrętem okazywało się że jest kolejny i tak cały czas, a to wszystko przeplatane odjechanymi zjazdami, raz wolnymi technicznymi, raz bardzo szybkimi (65km/h).
Cały maraton to kwintesencja moich Beskidzkich wypraw rowerowych, fantastyczne klimat, porażające widoki, singletracki i do tego wymarzona pogoda.
Czego chcieć więcej? A można chcieć :-) , niestety skupiony przeszedłem jak burza obok oznakowania i zafundowałem sobie gratisowy zjazd, po czym jak zorientowałem się że źle pojechałem, mozolnie wpychałem rower z powrotem. Straciłem 15-20min ale to wszystko nie ważne. Moje miejsce w tym bardzo trudnym wyścigu to 96 w M2 z czasem 4:20 . Może było ok 4:00 gdyby nie mój błąd, ale nie zmienia to faktu że dałem z siebie 110 % i jest potwornie zadowolony takim zakończeniem sezonu i pozytywnie nastawiony aby w następnym wystartować w możliwie największej liczbie maratonów.
No i chyba szarpnę się na zdjęcia ze Sportografu ;)
Pozdrawiam półprzytomny, obolały i wycieńczony! :-)
Powerade Maraton Istebna 2009© feels3
- DST 52.00km
- Teren 44.00km
- Czas 04:20
- VAVG 12.00km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Pewnie, w tym roku przy okazji Istebnej bylem 3 dni, maraton giga i wycieczki po Beskidach, i moje nastawienie do tych terenow zmienilo sie o 180 stopni.
klosiu - 22:56 poniedziałek, 2 listopada 2009 | linkuj
A nie dziwie sie ;). W czasie trasy bardzo czesto mocniejsze slowo na k... mi sie wymyka. Ale jest za to co pamietac ;). Ja po Istebnej w zeszlym roku przekreslilem rowerowo te okolice, zimno, bloto i nic nie bylo widac. Ale w tym roku bylo PIEKNIE! :D
klosiu - 18:49 poniedziałek, 2 listopada 2009 | linkuj
To zdjecie z rowerzysta tylem - Wow! Kwintesencja epickich widokow z tego maratonu.
klosiu - 15:51 poniedziałek, 2 listopada 2009 | linkuj
Gratuluje zaliczenia prawdziwego górskiego maratonu :-)
Pozdrawiam shem - 10:21 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Pozdrawiam shem - 10:21 wtorek, 22 września 2009 | linkuj
Chciałam tam być, ale finanse nie pozwoliły. Gratuluje udziału i bardzo fajnych zdjęć. Do zobaczenia w przyszłym roku na Poweradzie :)
MAMBA - 14:11 poniedziałek, 21 września 2009 | linkuj
Komentuj