bbRiderZ w Ustroniu - czyli szaleńcza jazda szlakiem bikemaratonu
Dołączyłem do bielskiej ekipy, która zrzesza...przypadkowo spotkane osoby w górach i przez fora rowerowe. To aż trudne do uwierzenia ale niemal nikt z tych ludzi nie zna się z innego miejsca jak z górskich szlaków rowerowych, niektórzy poznali się w ten sposób lata temu, niektórzy jak min ja od niedawna.
Taką ekipą dawno nie pokonałem trasy, do tego pogoda dopisała nam wzorowa.
W składzie:
Grzesiek, Arek, Agnieszka, Tomek, Karol, Sebastian, drugi Grzesiek oraz moja skromna osoba zaatakowaliśmy trasę bikemaratonu w Ustroniu, który odbył się wczoraj. Oczywiście ja dowiedziałem się o tym dopiero na miejscu, bo miała być jakaś luźna trasa na 2-3h.
Zbiórka w Bielsku o 11.30 i raptem 20km do Brennej aby dotrzeć na trasę, korzystamy z naszego GPS-a Grześka, który trasy zna lepsze niż wszystkie znane mi do tej pory portale z trasami rowerowymi razem wzięte :)
Prowadzi nas, hmm nie wiem którędy, ważne że dojeżdżamy. Po drodze na leśnej drodze, na samym środku leży gwóźdź, w którego Agnieszka postanawia sobie dla draki wjechać, dzień wcześniej chwaliła się że nie złapała kapcia od 3 lat, no i wszystko jasne :)
Atakujemy pierwsze podjazdy, to pierwszy moment kiedy krótkie pogawędki się kończą, jak to mawia Arek, jedyneczka i przed siebie. Łatwo nie było, tym bardziej że chyba nikt nie miał ochoty poddawać się pierwszy i w ten sposób już wiedziałem że całą trasę objedziemy w tempie nie wiele gorszym niż na maratonie.
Każdy z nas prezentuje inną formę i styl jazdy, ma inny rower o innych możliwościach, ciekawie to wyglądało, kiedy jedni uciekali na podjazdach, a na zjazdach trzeba było na nich czekać. Humor dopisywał wszystkim, trasa genialna, i mówcie co chcecie, ale tej edycji maratonu Grabka nie musi się wstydzić.
Świetne single, mordercze podjazdy i kilka naprawdę hardkorowych zjazdów.
I tak górka po górce, pomiędzy nimi krótkie popasy i na samym dole w Brennej wpadamy ekipą na ciepły żurek i inne smakołyki, wszyscy bardzo zadowoleni, ale bardzo zmęczeni, w tym najbardziej ja, pod koniec trasy już na powrocie do domu po prostu odcina mi prąd, nie czuję łańcucha i mam ochotę zatrzymać się...na prostej drodze. Reszta me ze mnie ubaw, no trudno, raz niech mają :)
W Bielsku rozstajemy się i każdy wraca do siebie, w tym Sebastian, który dziś poznał kolejne świetne beskidzkie tereny i przy okazji świetną ekipę.
Więcej chyba nie opiszę, żałuję tylko że nie miałem aparatu na kasku, który robił by zdjęcia w czasie jazdy. Tras cud malina, koniecznie trzeba ją przejechać.
Ładuję baterię i za niedługo znowu w drogę.
Jesień tuż tuż, a kto wie czy nie zima, więc trzeba korzystać ile można.
Taką ekipą dawno nie pokonałem trasy, do tego pogoda dopisała nam wzorowa.
W składzie:
Grzesiek, Arek, Agnieszka, Tomek, Karol, Sebastian, drugi Grzesiek oraz moja skromna osoba zaatakowaliśmy trasę bikemaratonu w Ustroniu, który odbył się wczoraj. Oczywiście ja dowiedziałem się o tym dopiero na miejscu, bo miała być jakaś luźna trasa na 2-3h.
Zbiórka w Bielsku o 11.30 i raptem 20km do Brennej aby dotrzeć na trasę, korzystamy z naszego GPS-a Grześka, który trasy zna lepsze niż wszystkie znane mi do tej pory portale z trasami rowerowymi razem wzięte :)
Prowadzi nas, hmm nie wiem którędy, ważne że dojeżdżamy. Po drodze na leśnej drodze, na samym środku leży gwóźdź, w którego Agnieszka postanawia sobie dla draki wjechać, dzień wcześniej chwaliła się że nie złapała kapcia od 3 lat, no i wszystko jasne :)
Atakujemy pierwsze podjazdy, to pierwszy moment kiedy krótkie pogawędki się kończą, jak to mawia Arek, jedyneczka i przed siebie. Łatwo nie było, tym bardziej że chyba nikt nie miał ochoty poddawać się pierwszy i w ten sposób już wiedziałem że całą trasę objedziemy w tempie nie wiele gorszym niż na maratonie.
Każdy z nas prezentuje inną formę i styl jazdy, ma inny rower o innych możliwościach, ciekawie to wyglądało, kiedy jedni uciekali na podjazdach, a na zjazdach trzeba było na nich czekać. Humor dopisywał wszystkim, trasa genialna, i mówcie co chcecie, ale tej edycji maratonu Grabka nie musi się wstydzić.
Świetne single, mordercze podjazdy i kilka naprawdę hardkorowych zjazdów.
I tak górka po górce, pomiędzy nimi krótkie popasy i na samym dole w Brennej wpadamy ekipą na ciepły żurek i inne smakołyki, wszyscy bardzo zadowoleni, ale bardzo zmęczeni, w tym najbardziej ja, pod koniec trasy już na powrocie do domu po prostu odcina mi prąd, nie czuję łańcucha i mam ochotę zatrzymać się...na prostej drodze. Reszta me ze mnie ubaw, no trudno, raz niech mają :)
W Bielsku rozstajemy się i każdy wraca do siebie, w tym Sebastian, który dziś poznał kolejne świetne beskidzkie tereny i przy okazji świetną ekipę.
Więcej chyba nie opiszę, żałuję tylko że nie miałem aparatu na kasku, który robił by zdjęcia w czasie jazdy. Tras cud malina, koniecznie trzeba ją przejechać.
Ładuję baterię i za niedługo znowu w drogę.
Jesień tuż tuż, a kto wie czy nie zima, więc trzeba korzystać ile można.
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Miło, miło :) Jak można to bardzo chętnie.
Jakbyś cokolwiek planował, to jakoś się moglibyśmy zgadać, może mailem, albo jakimś innym gadulcem?
Trza (w moim wypadku) zakończyć sezon z przytupem :P kondzios230 - 18:26 niedziela, 17 października 2010 | linkuj
Jakbyś cokolwiek planował, to jakoś się moglibyśmy zgadać, może mailem, albo jakimś innym gadulcem?
Trza (w moim wypadku) zakończyć sezon z przytupem :P kondzios230 - 18:26 niedziela, 17 października 2010 | linkuj
Ooo, nawet nie wiedziałem że takie siły kumulują się mi pod nosem :)
Też próbowałem ogarnąć trasę BM, ale niestety kontuzja wyleczyła mnie z tego planu, a przy obecnej pogodzie, pewnie będzie to cel na przyszły rok. kondzios230 - 19:40 sobota, 16 października 2010 | linkuj
Też próbowałem ogarnąć trasę BM, ale niestety kontuzja wyleczyła mnie z tego planu, a przy obecnej pogodzie, pewnie będzie to cel na przyszły rok. kondzios230 - 19:40 sobota, 16 października 2010 | linkuj
jeee, ale porządzone! w niedziele co prawda były gorsze widoczki niż w sobotę, ale za to dopisała ekipa:) pozdro!
k4r3l - 17:00 poniedziałek, 20 września 2010 | linkuj
Z taką ekipą każda trasa jest nie straszna ;] Biedna opona ;]
Byłem kiedyś na wycieczce szkolnej :D w Ustroniu/Wiśle i strasznie brakowało mi rowerka ;]
Świetnie tam jest.
Pozdrawiam ;] sikor4fun-remove - 14:32 poniedziałek, 20 września 2010 | linkuj
Byłem kiedyś na wycieczce szkolnej :D w Ustroniu/Wiśle i strasznie brakowało mi rowerka ;]
Świetnie tam jest.
Pozdrawiam ;] sikor4fun-remove - 14:32 poniedziałek, 20 września 2010 | linkuj
No no, niezla ekipe wylapales. W takiej grupie na pewno lepiej sie kreci :).
klosiu - 22:47 niedziela, 19 września 2010 | linkuj
Komentuj