Wtorek, 31 lipca 2012
Kategoria Beskidy
1.3 bara
Z krótkich treningowych tripów udało się zrobić jeden dłuższy po górach.
Ciągnęło mnie już zbyt mocno w teren i tak pomyślałem że podjadę na stację i jeszcze zerknę dla pewności na ciśnienie w oponach (rozstałem się z prestą ;-) ) i oczy przecierałem, z tyłu miałem 1.3 bara, z przodu jeszcze mniej.
Dodam że zawsze pompowałem na wyczucie do mniej więcej..takiego poziomu.
Wyprzedzając pytania...nie złapałem snake'a od ponad roku.
Uginając palcem gumę byłem zadowolony, ale te cyferki trochę mnie zaniepokoiły i napompowałem do 2.2 bara, od razu mogę powiedzieć, po powrocie do domu, że dawno tak źle mi się nie jechało po górach, rowerem rzucało, był nerwowy, ja jednak muszę mieć niskie ciśnienie.
Po za tym sam trip bardzo udany, forma systematycznie rośnie, a trasę na Błatnią, zaczynając od Dębowca i przejeżdżając przez Szyndzielnię, wybierając jednocześnie wersję z trudniejszymi podjazdami zrobiłem dość spokojnie.
Na Błatniej spotkałem skoczków spadochronowych...chwila namysłu...nie, rower musi mi wystarczyć ;) i zaliczyłem naprawdę fajny zjazd do Wapienicy.
Zjazd był tak fajny że nadawał się na zrobienie paru fotek, ale jednak był zbyt fajny aby go przerywać postojem ;D.
W.
Ciągnęło mnie już zbyt mocno w teren i tak pomyślałem że podjadę na stację i jeszcze zerknę dla pewności na ciśnienie w oponach (rozstałem się z prestą ;-) ) i oczy przecierałem, z tyłu miałem 1.3 bara, z przodu jeszcze mniej.
Dodam że zawsze pompowałem na wyczucie do mniej więcej..takiego poziomu.
Wyprzedzając pytania...nie złapałem snake'a od ponad roku.
Uginając palcem gumę byłem zadowolony, ale te cyferki trochę mnie zaniepokoiły i napompowałem do 2.2 bara, od razu mogę powiedzieć, po powrocie do domu, że dawno tak źle mi się nie jechało po górach, rowerem rzucało, był nerwowy, ja jednak muszę mieć niskie ciśnienie.
Po za tym sam trip bardzo udany, forma systematycznie rośnie, a trasę na Błatnią, zaczynając od Dębowca i przejeżdżając przez Szyndzielnię, wybierając jednocześnie wersję z trudniejszymi podjazdami zrobiłem dość spokojnie.
Na Błatniej spotkałem skoczków spadochronowych...chwila namysłu...nie, rower musi mi wystarczyć ;) i zaliczyłem naprawdę fajny zjazd do Wapienicy.
Zjazd był tak fajny że nadawał się na zrobienie paru fotek, ale jednak był zbyt fajny aby go przerywać postojem ;D.
W.
- DST 40.00km
- Teren 20.00km
- Czas 03:30
- VAVG 11.43km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
jesteś w bielsku, jaki kontakt telefoniczny jest do Ciebie teraz
sebol - 22:15 piątek, 17 sierpnia 2012 | linkuj
uważaj..bo czasem..mogę zawitać do Bielska.nadal masz ten sam numer telefonu ? i muszę nauczyć jeździć na niskim ciśnieniu:d
sebol - 20:32 wtorek, 7 sierpnia 2012 | linkuj
Heh, ja z AV na FV właśnie przeszedłem, a tu na odwrót ;) 1,3Bara i bez dobić? No tak, magia fulla :P
kondzios230 - 20:18 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj
Wiadomo, w góry lepiej nabić więcej, żeby było co spuszczać:) Potem taką ręczną pompeczką to za wiele się nie nabije :) Widzę, że zabrałeś się ostro do odrabiania strat - tak trzymaj!
k4r3l - 11:23 niedziela, 5 sierpnia 2012 | linkuj
Komentuj