Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7070.90 km
  • Km w terenie: 2114.00 km (29.90%)
  • Czas na rowerze: 16d 02h 21m
  • Prędkość średnia: 15.92 km/h
  • Suma w górę: 3500 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy feels3.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 19 sierpnia 2012 Kategoria Beskidy, z ekpiką

4 litery

4 litery, siedzenie lub wyrażając się po polsku: dupa.
Z każdej wycieczki zostaje zawsze jakiś smaczek, czasami dzieje się coś ciekawego, jest o czymś opowiadać i co pamiętać.

Myślą przewodnią tej dzisiejszej jest dupa.
Sebastian odwiedził Bielsko i zmotywował mnie do ciężkiego kręcenia, niby zmęczony po Alpach, niby jeszcze dzień wcześniej robił ambitną traskę po tutejszych górach, ale jakimś cudem i tak było blisko aby pękła setka. A że zaliczam ostatnio same 30-stki, nie powiem w dość intensywnym tempie, to tak jak się spodziewałem od 31km złapał mnie lekki kryzys...nie, nie nogi odezwały się pierwsze, tylko moja dupa.

Siodełko dało mi się we znaki i zanim jeszcze dotarliśmy do celu, coraz częściej stawałem bo nie mogłem usiedzieć.
No ale jeszcze było źle.

Trochę pomagała zapomnieć o przykrej dolegliwości nasza trasa, z planowanego półgodzinnego dojazdu do Ustronia, zrobiły się dwie, poznaliśmy przy okazji nowe okolice, ja rozumiem, Sebastian jest przyjezdny, ale mi jest zwyczajnie wstyd, żeby się zgubić u siebie.

Planowaliśmy wjechać na Czantorię, ale dupa z tego wyszła, mieliśmy już 1,5h w plecy, a czas nas gonił, tzn nie jechał za nami, gonił nas wirtualnie, w zasadzie to nie mnie, a Sebastiana, ale przecież gościa trzeba ugościć, więc nie naciskałem.

W ustroniu zdecydowaliśmy że Czantoria jest dziś poza naszym zasięgiem, pisząc to teraz tak myślę, że upał dzisiejszy trochę nam w tym pomógł.

Żeby nie było na Równicę też zabłądziliśmy, a kiedy wróciliśmy na właściwy tor, znowu na monotonnym asfaltowym upalnym podjeździe znów odezwała się dupa. Szlag mnie już trafiał, nie wiedziałem co mnie bardziej piecze, łeb od słońca, uda od braku długich tras w tym sezonie czy moja dupa. Nic tylko rzucić rower w krzaki i wskoczyć do basenu...z lodem.

No ale udało się. Jesteśmy na miejscu, tam krótki popas i w końcu w teren, czyli to co tygrysy lubią najbardziej, a że za takich się uważamy to nie odpuściliśmy i z pojechaliśmy szlakiem w górę.

Trochę kojarzyłem teren i miałem nadzieje pokazać Sebastianowi fajny singiel, ale zamiast na niego trafiliśmy na mały kamieniołom no i dupa zbita.

Na końcu zjazdu jednak byliśmy zadowoleni, choć ja jadąc na fullu, chyba jednak bardziej.

Zmęczeni w tym upale motywowaliśmy się do powrotu do domu dobrym żarciem czekającym już na stole.

500m do domu zsiadłem z roweru, bo już nie mogłem jechać dalej i podprowadziłem na piechotę ostatnie metry. Tak bolała mnie dupa.

Rzuciłem rower, wziąłem zimny prysznic, najadłem się, położyłem się (na brzuchu...wiadomo, dupa) i mimo wszystko stwierdziłem że było świetnie :-)

ps. obiecałem Sebastianowi że nie wspomnę na blogu że po raz pierwszy na podjeździe to on siedział mi na kole, więc nie wspominam...no dobra, na równicy się zmotywował i mnie zgubił ;/

W.








  • DST 85.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 17.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
No właśnie od zjazdów to mnie nie boli, ja już na płaskim mam dosyć, coś nie mogę dobrać siodełka pod siebie.
feels3
- 21:17 środa, 22 sierpnia 2012 | linkuj
a niby full wybiera i dupa ma nie bolec, trzeba wstawać na zjazdach z siodełka :)
sebol
- 20:28 wtorek, 21 sierpnia 2012 | linkuj
@Kuba & Kuba, wstyd jest o tyle większy że my mapę mieliśmy :) , ale przynajmniej było wesoło, a powrót na szlak uzmysłowił mi tylko, a raczej przypomniał że dzień bez roweru to dzień stracony, ale na to rady nie ma, czasami są ważniejsze sprawy :)

Tylko po przerwie dupa mnie boli ;/
feels3
- 16:07 wtorek, 21 sierpnia 2012 | linkuj
Mapa to mus, no chyba, że jeździsz po okolicy co tydzień. Ale zawsze się przyda gdy się zachce poeksperymentować z nowymi ściezkami :) ps. jakie to uczucie, oprócz bolącego tyłka, wrócić na szlak po takim czasie?:)
k4r3l
- 12:21 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj
Ciekawy trip ;). N przyszłość proponuję zabierać mapę - żaden wstyd, a zawsze się może przydać :). Widzę, że zjeżdżaliście zielonym szlakiem z Równicy. Nim jeszcze nie zjeżdżałem, ale polecam żółty!!! Pozdrawiam ;)
jakubiszon
- 09:58 poniedziałek, 20 sierpnia 2012 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa wacyd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl