Niedziela, 26 maja 2013
Kategoria Beskidy
Kozia...;-)
Brak pogody i weny do jazdy, więc tylko krótkie ataki na pobliskie górki.
- DST 15.00km
- Teren 15.00km
- Czas 01:00
- VAVG 15.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 maja 2013
Kategoria Beskidy
Szyndzielnia - treningowo
Szybki wjazd, jeszcze szybszy zjazd. Udało się uniknąć najmniejszej tarczy z przodu, więc źle nie było. Taki typowo nudny treningowy wpis ;P
- DST 30.00km
- Teren 15.00km
- Czas 02:00
- VAVG 15.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Kozioł z pieczarkami
Wizyta Sebastiana w Bielsku zmotywowała mnie do jazdy bez względu na pogodę, kolejną motywacją była niezwykle pyszna, kultowa już w Bielsku bułka z pieczarkami na dworcu :P
Cały pakiet (Seba + pieczarki :D ) dały efekt w postaci Koziej Góry i kilku mocnych błotnistych zjazdów oraz później trochę treningowych interwałów ;)
Cały pakiet (Seba + pieczarki :D ) dały efekt w postaci Koziej Góry i kilku mocnych błotnistych zjazdów oraz później trochę treningowych interwałów ;)
- DST 40.00km
- Teren 10.00km
- Czas 02:00
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Kategoria Bielsko i okolice
Żar
Popędziłem na Żar.
Pędziłem co sił.
Ot, taka ci historia.
Pędziłem co sił.
Ot, taka ci historia.
- DST 55.00km
- Czas 02:45
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 kwietnia 2013
Kategoria Bielsko i okolice
203mm
Migracja na nowego bike odbywa się małymi krokami ;-) W związku z opóźnieniami związanymi z daniem głównym czyli ramą, postanowiłem nie wystawiać swojej (nie)cierpliwość na próbę, i z nowych hamulców które leżą i czekają na właściwy moment ;/ zamontowałem samą tarczę do obecnego zestawu.
203mm, będzie komponowało się z endurakiem, ale z moim obecnym ścieżkowcem, de facto przerośniętym XC, wygląda dość nie typowo ;).
Świeża tarcza nie hamuje specjalnie dobrze, więc pojechałem dziś znowu na Przegibek, aby w drodze powrotnej z górki trochę ją przepalić.
Swoją droga dziś podjeżdżało mi się dużo lepiej, ale to chyba z tej złości na siebie ;)
203mm, będzie komponowało się z endurakiem, ale z moim obecnym ścieżkowcem, de facto przerośniętym XC, wygląda dość nie typowo ;).
Świeża tarcza nie hamuje specjalnie dobrze, więc pojechałem dziś znowu na Przegibek, aby w drodze powrotnej z górki trochę ją przepalić.
Swoją droga dziś podjeżdżało mi się dużo lepiej, ale to chyba z tej złości na siebie ;)
- DST 30.00km
- Czas 02:00
- VAVG 15.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 kwietnia 2013
Kategoria Bielsko i okolice
50-tka
Włóczęga po sklepach rowerowych, drobne zakupy i powrót do domu przez Przegibek ;/
Na szczycie obiadek, refleksja nad brakiem sił w nogach i myśli krążące po głowie w tę i z powrotem, pomagały mi odpowiedzieć na pytanie czy zakup suplementów pozwoli mi nadrobić niefortunnie przepracowaną zimę ;/
Niefortunnie, bo dziś jest w stanie przebiec 20km niezłym tempem, co mi się wcześniej nie zdarzało (tylko po co mi to? hehe), a przepracowaną, bo bynajmniej nie siedziałem w miejscu.
Tylko dlaczego 7km podjazd pod przegibek zmusza mnie do krańcowego wysiłku? ;P
Czy już wspominałem że jestem na siebie wściekły? Nie? ;)
Cóż, moje nogi będą teraz cierpieć, jak dorzucę do pieca..., nie, nie bieganiem ;-)
Na szczycie obiadek, refleksja nad brakiem sił w nogach i myśli krążące po głowie w tę i z powrotem, pomagały mi odpowiedzieć na pytanie czy zakup suplementów pozwoli mi nadrobić niefortunnie przepracowaną zimę ;/
Niefortunnie, bo dziś jest w stanie przebiec 20km niezłym tempem, co mi się wcześniej nie zdarzało (tylko po co mi to? hehe), a przepracowaną, bo bynajmniej nie siedziałem w miejscu.
Tylko dlaczego 7km podjazd pod przegibek zmusza mnie do krańcowego wysiłku? ;P
Czy już wspominałem że jestem na siebie wściekły? Nie? ;)
Cóż, moje nogi będą teraz cierpieć, jak dorzucę do pieca..., nie, nie bieganiem ;-)
- DST 50.00km
- Czas 03:00
- VAVG 16.67km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 kwietnia 2013
Kategoria Bielsko i okolice
Pierwsze koty za płoty
W końcu! Można by rzec. Śniegu ubywa, na widok czego dawno się tak nie cieszyłem i zacząłem sezon rowerowy na dobre.
Dziś zdala od gór, jednak szosa to nie to co tygrysy lubią najbardziej ;)
W górach ciągle warunki nie najlepsze, więc dobre i to na dzień dobry.
Banan z twarzy nie schodził, szczególnie gdy taka pogoda dopisuje, a i musze przyznać że przerwa zimowa od roweru dobrze mie zrobiła, bo wraca się do 2 kółek z wielką ochotą! Do tego wszystkiego śmigałem z mp3 na uszach, jak nie byłem nigdy fanem słuchania muzyki podczas jazdy, to dziś się przekonałem ;), także jak ktoś mnie zauważy na drodze, to nie krzyczeć, tylko machać :D
Z takich treningowych rzeczy (jak ktoś ziewa od samego czytania tego słowa to przewinąć odrazu na dół do muzyki;) ), dziś zaliczyłem nie małe zdziwienie, po 4 miesiącach biegania, całkiem solidnego jak na mnie, spodziewałem się że na rowerze rusze z kopyta od pierwszego dnia. Płuca wentylowałem dość mocno podczas zimy, nawet 2h bieganiem :)
Niestety dziś zaliczyłem niezłego zonka, po 1h jazdy równym tempem, byłem nawet zadowolony, karmiłem się widokami miasta, myśląc, "jest dobrze", na powrocie na krótkim podjeździe postanowiłem sprawdzić się ile mocy w nogach jest na początku sezonu, no i mnie zatkało...dosłownie, bo po kilkuset metrach podjazdu na pełny gwizdek, prawie się zatrzymałem...no nie tego się spodziewałem po 4 miesiącach biegania. Płucka ok, ale siła w nogach, ekhm, no, ten, teges...brak, null, zero.
Także trochę "pracy" do wykonania mnie czeka, a dziś pozostało delektować się pogodą, co zresztą robiło dziś wiele osób, tylu rowerzystów na drogach dawno nie widziałem.
Do następnego!
W.
A...i u mnie dziś cosik do słuchania
Dziś zdala od gór, jednak szosa to nie to co tygrysy lubią najbardziej ;)
W górach ciągle warunki nie najlepsze, więc dobre i to na dzień dobry.
Banan z twarzy nie schodził, szczególnie gdy taka pogoda dopisuje, a i musze przyznać że przerwa zimowa od roweru dobrze mie zrobiła, bo wraca się do 2 kółek z wielką ochotą! Do tego wszystkiego śmigałem z mp3 na uszach, jak nie byłem nigdy fanem słuchania muzyki podczas jazdy, to dziś się przekonałem ;), także jak ktoś mnie zauważy na drodze, to nie krzyczeć, tylko machać :D
Z takich treningowych rzeczy (jak ktoś ziewa od samego czytania tego słowa to przewinąć odrazu na dół do muzyki;) ), dziś zaliczyłem nie małe zdziwienie, po 4 miesiącach biegania, całkiem solidnego jak na mnie, spodziewałem się że na rowerze rusze z kopyta od pierwszego dnia. Płuca wentylowałem dość mocno podczas zimy, nawet 2h bieganiem :)
Niestety dziś zaliczyłem niezłego zonka, po 1h jazdy równym tempem, byłem nawet zadowolony, karmiłem się widokami miasta, myśląc, "jest dobrze", na powrocie na krótkim podjeździe postanowiłem sprawdzić się ile mocy w nogach jest na początku sezonu, no i mnie zatkało...dosłownie, bo po kilkuset metrach podjazdu na pełny gwizdek, prawie się zatrzymałem...no nie tego się spodziewałem po 4 miesiącach biegania. Płucka ok, ale siła w nogach, ekhm, no, ten, teges...brak, null, zero.
Także trochę "pracy" do wykonania mnie czeka, a dziś pozostało delektować się pogodą, co zresztą robiło dziś wiele osób, tylu rowerzystów na drogach dawno nie widziałem.
Do następnego!
W.
A...i u mnie dziś cosik do słuchania
- DST 30.00km
- Czas 01:30
- VAVG 20.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 16 marca 2013
Kategoria bez roweru
Dilerka w górach.
Nie spodziewałem się tego, po prostu nie spodziewałem.
Mówią że zima już się kończy, no to pobiegłem na Szyndzielnię a tam wszędzie biało...
...wytłumaczenie może być tylko jedno, dilerzy grasują w górach bo wszędzie do okoła biały proszek :P Tylko jedno mi się nie zgadzało, ponoć po tym dostaje się porządnego kopa...więc dlaczego wróciłem styrany do nie przytomności? :P
A tak poważniej...udało się zrealizować plan, wprawdzie wszystkiego nie przebiegłem, po prostu się nie dało, momentami śniegu tyle w górach, a ja udałem się na boczne szlaki, że praktycznie co krok to zapadałem się po kolana.
Szybko wróciłem na główny szlak i tak po okolicach Klimczoka, Koziej Górki i Szyndzielni wpadło prawie 20km marszo-biegu :) Pogoda była świetna, mentalnie czuje się bardzo dobrze, ale ledwo stoje na nogach.
Tymczasem trzymam kciuki co by to był ostatni wpis nie rowerowy na moim blogu w tym roku hehe. Mam nadzieję że kwiecień to będzie pierwsze przetarcie z dwoma kołami.
Do następnego!
W.
Mówią że zima już się kończy, no to pobiegłem na Szyndzielnię a tam wszędzie biało...
...wytłumaczenie może być tylko jedno, dilerzy grasują w górach bo wszędzie do okoła biały proszek :P Tylko jedno mi się nie zgadzało, ponoć po tym dostaje się porządnego kopa...więc dlaczego wróciłem styrany do nie przytomności? :P
A tak poważniej...udało się zrealizować plan, wprawdzie wszystkiego nie przebiegłem, po prostu się nie dało, momentami śniegu tyle w górach, a ja udałem się na boczne szlaki, że praktycznie co krok to zapadałem się po kolana.
Szybko wróciłem na główny szlak i tak po okolicach Klimczoka, Koziej Górki i Szyndzielni wpadło prawie 20km marszo-biegu :) Pogoda była świetna, mentalnie czuje się bardzo dobrze, ale ledwo stoje na nogach.
Tymczasem trzymam kciuki co by to był ostatni wpis nie rowerowy na moim blogu w tym roku hehe. Mam nadzieję że kwiecień to będzie pierwsze przetarcie z dwoma kołami.
Do następnego!
W.
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 lutego 2013
Kategoria bez roweru, zima
W górach ciągle biało...
Zima trwa i trwa, a w górach końca nie widać.
Miasto już nosi tylko resztki śniegu tu i ówdzie, ale wysoko w górach białego puchu ciągle bardzo dużo...co mnie mimo wszystko cieszy, bo moje treningi biegowe ciągle trwają a rower jeszcze nie gotowy :)
Z biegania po mieście przeniosłem się w góry, przy podobnym dystansie, pierwszy 3km podbieg na Kozią Górkę trochę mnie przystopował, ale później było już tylko lepiej. Miałem też mały kryzys z kolanami, ale sytuacja opanowana w zarodku ;-)
Zdecydowanie jest to najlepiej przepracowana przeze mnie zima :)
Póki biało w górach muszę jeszcze zaliczyć dłuższy maraton niż 10km, planuje pobiec na Szyndzielnię, Klimczok i jak starczy sił to pod Błatnią.
Salut!
W.
Miasto już nosi tylko resztki śniegu tu i ówdzie, ale wysoko w górach białego puchu ciągle bardzo dużo...co mnie mimo wszystko cieszy, bo moje treningi biegowe ciągle trwają a rower jeszcze nie gotowy :)
Z biegania po mieście przeniosłem się w góry, przy podobnym dystansie, pierwszy 3km podbieg na Kozią Górkę trochę mnie przystopował, ale później było już tylko lepiej. Miałem też mały kryzys z kolanami, ale sytuacja opanowana w zarodku ;-)
Zdecydowanie jest to najlepiej przepracowana przeze mnie zima :)
Póki biało w górach muszę jeszcze zaliczyć dłuższy maraton niż 10km, planuje pobiec na Szyndzielnię, Klimczok i jak starczy sił to pod Błatnią.
Salut!
W.
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 stycznia 2013
Kategoria Beskidy, bez roweru
No bike, no cry :p
Cykloza dała mi spokój :-)
Piękna zima, na narty warunki świetne, rower musi poczekać :).
Zresztą, nie tylko bikem człek żyje hehe.
W górach sporo ludzi, chyba nawet więcej niż latem, ale głównie spacerowicze, którzy na widok biegnącego i dyszącego osobnika czasami przezabawnie reagują.
Cóż można więcej napisać, zimo trwaj :)
Zdrówko,
W.
Piękna zima, na narty warunki świetne, rower musi poczekać :).
Zresztą, nie tylko bikem człek żyje hehe.
W górach sporo ludzi, chyba nawet więcej niż latem, ale głównie spacerowicze, którzy na widok biegnącego i dyszącego osobnika czasami przezabawnie reagują.
Cóż można więcej napisać, zimo trwaj :)
Zdrówko,
W.
- Aktywność Jazda na rowerze