Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7070.90 km
  • Km w terenie: 2114.00 km (29.90%)
  • Czas na rowerze: 16d 02h 21m
  • Prędkość średnia: 15.92 km/h
  • Suma w górę: 3500 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy feels3.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

z ekpiką

Dystans całkowity:1098.00 km (w terenie 331.00 km; 30.15%)
Czas w ruchu:64:33
Średnia prędkość:14.92 km/h
Maksymalna prędkość:66.00 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:52.29 km i 4h 18m
Więcej statystyk
Niedziela, 24 października 2010 Kategoria Beskidy, z ekpiką

Pięciobój

Nadworny GPS- Grzesiu obiecał trasę lekką, przyjemną, taką refleksyjną, jesienną.
Obiecanki, cacanki, skończyliśmy w Soszowie, robiąc podjazdy takie, że w szczycie sezonu to wyzwanie. Wybraliśmy się tam 5 osobową ekipą, z nowym członkiem w składzie Konradem.

Po tym jak kilka dni temu spadł śnieg, nie wierzyłem że jeszcze będzie taka ładna pogoda, w zasadzie większość trasy świeciło słońce, choć wspomagane bardzo mocnym wiatrem, Arek, posiadacz płaskich szprych Mavica, nie miał łatwo, jak przywiało z boku :P

Mi tradycyjnie odcięło prąd, już trzeci raz w tym sezonie. Po za tym było młodzieżowo, głośno i szybko, na koniec mieliśmy pyszny kilku km zjazd, może łatwy technicznie, ale 60km/h po wąskiej górskiej ścieżce nadrabiało wszystko.
Naładowani adrenaliną, bo jakże by inaczej, pięciu chłopa, pędziło w dół w myśl zasady, kto pierwszy ten lepszy, pojechaliśmy na zasłużony popas i obiad do Brennej.

Teraz chyba czas się wyciszyć i powoli przykręcać kurek. Czas zaplanować przyszły rowerowy rok :)










  • DST 100.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 06:00
  • VAVG 16.67km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 października 2010 Kategoria Beskidy, z ekpiką

Silent Hill

40 stopniowy upał daje się we znaki, jak dotąd pozostajemy nie ugięci, wspinamy się na kolejny szczyt, przed nami przełęcze na wysokości ponad 3000m.n.p.m., widoki oszałamiające, ale nie poddajemy się, po powrocie czeka na nas kierowca, a w hotelu już szykują dla nas saune...

Wróć, a może ocknij się, obudź ze snu (i cichych planów/marzeń na przyszły sezon)...

5 stopniowy chłód daje się we znaki, jak dotąd...pozostajemy nie ugięci, trzeba wykazać się niezłą siłą woli aby w taką pogodę ładować się w góry, wspinamy się na kolejny szczyt, pokonujemy kolejno 600,700 aż w końcu 1000m.n.p.m, widoki...dobrze że mamy wyobraźnie, opowiadamy sobie jak tu jest pięknie latem, ale nie poddajemy się, mimo iż po powrocie nie czeka na nikogo z nas sauna...

Jednak w pewnym sensie takie wypady mają też swój klimat, w sumie jak zdarza się taki raz na jakiś czas to można go wrzucić w koszta, przygoda jest, na zjazdach widoczność na 10m, śliskie kamienie, nie powiem, było zabawy trochę, powiem więcej, bawiłem się świetnie, ale w tej chwili pisząc to w ciepłym domu będąc, może nie po saunie, ale na pewno jest mi ciepło :P , nie narzekam.

Ciekawe ile jeszcze zdążę zrobić fajnych tras przed śniegiem, kolana podpowiadają, że wkrótce się ochłodzi ;)










  • DST 30.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 3 października 2010 Kategoria z ekpiką, Beskidy

130km po górach = odcięcie prądu

Jeden z lokales, Grzesiek, nasz nadworny GPS, obudził się pewnego dnia z szalonym pomysłem, w jego mniemaniu ot trasa, w moim szaleństwo.
No ba jak nazwać trasę która jest ponad 2 razy dłuższa niż większość górskich maratonów, nawet gigowcy się tak nie katują.

Zaczynamy 9 rano początkowo w trzech, pod drodze dołącza się czwarty i gnamy od pierwszych km na złamania karku, no nie według Grzesia, który sobie...jechał. Jak mówił, ma dobry dzień, no ale ja też miałem dzień, a gasłem pod górkę.
Szczęśliwie pozostała trójka była bliżej mnie w kwestii osiągów na podjazdach, więc...

Trasa biegła przez znane miejsca większości bikerom, tyle że zgromadziła dużo miejscówek na raz. Wisła, Ustroń, o mały włos Istebna, od tyłu pod Baranią Górę, Salmopol, tam mój ulubiony singiel w okolicy i zjazd do Brennej.

Niniejszym, każdego bikera którego minąłem na zjeździe jak zdmuchnąłem z trasy - przepraszam. Chyba przegiąłem, ale towarzysze nie doli narzucali mega tempo, a trasa, pogoda i nastawienie, wszystko jak w transie.

Zjeżdżamy do Brennej na zasłużone napoje chłodzące, wspominamy kilka akcji po drodze a działo się trochę. Spokojnie wracamy do Bielska, gdzie w pewnym momencie odcina mi prąd, uczucie dość zabawne, bo nie idzie ruszyć nogami, po prostu przestaje kręcić na prostym odcinku. Tylko że bateria nie sygnalizowała odcięcia, zabawne uczucie, po chwili organizm uruchamia rezerwy i toczę się ostatnie km do domu. Ekipa ma znów ze mnie ubaw, bo to już drugi raz, pewnie nie ostatni.

Zmasakrowany, ale bardzo zadowolony gaszę światło. Do następnego!







  • DST 130.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.57km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 września 2010 Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice, nocna jazda, z ekpiką

Rzeszów vs Bielsko

Po dłuższej przerwie od roweru, powrót w tempie dla mnie zawrotnym. W kilka chwil jak na zawołanie pojawiają się kolejne osoby.
Tym razem zawitał po raz drugi Sebastian , z którym na początku tego sezonu porządziliśmy pod Beskidach

W sobotę pojechaliśmy rozgrzać się przed niedzielą, w zasadzie głównie turystycznie, pokazałem Sebastianowi kilka fajnych miejscówek.
Nie obyło się bez przygód, zakleszczony łańcuch, mała gleba, ale rozjazd mega fajny.
To był tylko mały prolog do niedzieli...









  • DST 20.00km
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 września 2010 Kategoria Beskidy, z ekpiką

bbRiderZ w Ustroniu - czyli szaleńcza jazda szlakiem bikemaratonu

Dołączyłem do bielskiej ekipy, która zrzesza...przypadkowo spotkane osoby w górach i przez fora rowerowe. To aż trudne do uwierzenia ale niemal nikt z tych ludzi nie zna się z innego miejsca jak z górskich szlaków rowerowych, niektórzy poznali się w ten sposób lata temu, niektórzy jak min ja od niedawna.

Taką ekipą dawno nie pokonałem trasy, do tego pogoda dopisała nam wzorowa.
W składzie:
Grzesiek, Arek, Agnieszka, Tomek, Karol, Sebastian, drugi Grzesiek oraz moja skromna osoba zaatakowaliśmy trasę bikemaratonu w Ustroniu, który odbył się wczoraj. Oczywiście ja dowiedziałem się o tym dopiero na miejscu, bo miała być jakaś luźna trasa na 2-3h.

Zbiórka w Bielsku o 11.30 i raptem 20km do Brennej aby dotrzeć na trasę, korzystamy z naszego GPS-a Grześka, który trasy zna lepsze niż wszystkie znane mi do tej pory portale z trasami rowerowymi razem wzięte :)

Prowadzi nas, hmm nie wiem którędy, ważne że dojeżdżamy. Po drodze na leśnej drodze, na samym środku leży gwóźdź, w którego Agnieszka postanawia sobie dla draki wjechać, dzień wcześniej chwaliła się że nie złapała kapcia od 3 lat, no i wszystko jasne :)

Atakujemy pierwsze podjazdy, to pierwszy moment kiedy krótkie pogawędki się kończą, jak to mawia Arek, jedyneczka i przed siebie. Łatwo nie było, tym bardziej że chyba nikt nie miał ochoty poddawać się pierwszy i w ten sposób już wiedziałem że całą trasę objedziemy w tempie nie wiele gorszym niż na maratonie.

Każdy z nas prezentuje inną formę i styl jazdy, ma inny rower o innych możliwościach, ciekawie to wyglądało, kiedy jedni uciekali na podjazdach, a na zjazdach trzeba było na nich czekać. Humor dopisywał wszystkim, trasa genialna, i mówcie co chcecie, ale tej edycji maratonu Grabka nie musi się wstydzić.
Świetne single, mordercze podjazdy i kilka naprawdę hardkorowych zjazdów.

I tak górka po górce, pomiędzy nimi krótkie popasy i na samym dole w Brennej wpadamy ekipą na ciepły żurek i inne smakołyki, wszyscy bardzo zadowoleni, ale bardzo zmęczeni, w tym najbardziej ja, pod koniec trasy już na powrocie do domu po prostu odcina mi prąd, nie czuję łańcucha i mam ochotę zatrzymać się...na prostej drodze. Reszta me ze mnie ubaw, no trudno, raz niech mają :)

W Bielsku rozstajemy się i każdy wraca do siebie, w tym Sebastian, który dziś poznał kolejne świetne beskidzkie tereny i przy okazji świetną ekipę.

Więcej chyba nie opiszę, żałuję tylko że nie miałem aparatu na kasku, który robił by zdjęcia w czasie jazdy. Tras cud malina, koniecznie trzeba ją przejechać.

Ładuję baterię i za niedługo znowu w drogę.
Jesień tuż tuż, a kto wie czy nie zima, więc trzeba korzystać ile można.



































  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 września 2010 Kategoria Bielsko i okolice, z ekpiką

Take back control and stand up straight

Zatrzymało mnie na chwile kilka spraw, które musiałem załatwić, więc i mała przerwa na blogu. Bestia mi nie odpuszcza, wie że po jednym 10km zjeździe bez hamulców można zatrzymać się na dole i przeżegnać. Adrenalina to coś co zawsze mnie stawia na nogi. Strach trzeba zwalczać strachem. Grunt że po jednej mocnej jeździe przechodzi wszystko nawet strach przed podatkami i polityką :P

A że dorobiłem się kolejnych forumowych i bardzo ciekawych znajomości, ekipa się powiększa.

I'm back in the game ladys and gentelmen.

Przy okazji ostatnie zdjęcie prezentuje moją nową zajawkę, na którą siedzę od kilku chwil wraz z Pawłem. Własnej konstrukcji oświetlenie - latarnia - na rower.










  • DST 50.00km
  • Teren 5.00km
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 24 kwietnia 2010 Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice, z ekpiką

Zielonym szlakiem przez zielony las

Wycieczka po lesie
  • DST 20.00km
  • Teren 12.00km
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 kwietnia 2010 Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice, z ekpiką

Mafia z Rzeszowa w Bielsku stage V :P

Piąty i ostatni dzień maratonu górskiego z Sebastianem. Trzeba przyznać że nasyciłem się jazdą po pachy.
W sobotę był kryzys, nie sądziłem że dam radę dalej, ale dziś we wtorek jest już ok, tylko nie mam już kompletnie w nogach sił, po za tym ok :).
Najważniejsze że zaliczyliśmy kawał górek i wycisnęliśmy z pogody wszystko, co się dało.

Dziś też mniej czasu, więc tylko popołudniowa krótka jazda.
Pojechaliśmy na Magurkę Wilkowickę, pstrykaliśmy fajne foty i zjechaliśmy na dół, z małą przerwą na zmianę dętki, snejk w wykonaniu Sebastiana po raz drugi.
Zjeżdżaliśmy już spokojnie, w postanowieniu że ostatniego dnia lepiej losu nie kusić i dojechać cało do domu :)

To były ciężkie 235km, ale co wjechaliśmy i zobaczyliśmy, to nasze :)
Było młodzieżowo i z przytupem, a teraz wybaczcie, ale muszę odpocząć :D :P





















  • DST 18.00km
  • Teren 14.00km
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 kwietnia 2010 Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice, z ekpiką

Mafia z Rzeszowa w Bielsku stage IV :P

Stage IV z Sebastianem.
Dziś ja miałem mało czasu, ale chciałem chwilę pokręcić, więc pojechaliśmy na Kozią Górkę, wspinaczka bardzo szybko, kilka zdjęć, chwila oddechu na górze i powrót starym zniszczonym torem saneczkowym, fajny choć krótki odcinek w dół po korzeniach i kamieniach i chwila w cygańskim lesie, ot relaks w porównaniu do poprzednich trzech dni. Sebastian poleciał dalej na wapienicę.

Prawdę mówiąc nawet mając czas dziś już bym tak dużej trasy nie uciągnął :)
To był konkretny weekend, dla wrażeń wzrokowych, ale i dla nóg :)
Jutro mamy jeszcze jeden mały cel, jak pogoda dopisze na zakończenie tego małego maratonu :P








  • DST 7.00km
  • Teren 7.00km
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 kwietnia 2010 Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice, z ekpiką

Mafia z Rzeszowa w Bielsku stage III :P

Dziś trzeci dzień zmagań z Sebastianem, tym razem padło na teren.
Po wczorajszym dniu myślałem, że dziś już nie udźwignę anie jednego kilometra, ale okazało się było nawet lepiej, choć trochę dziś oszukał nas teren, jednak przy wspinaczce po kamienistych trasach Beskidów trudniej jest uciec szybszemu. Wąskie single też wymagały trochę gimnastyki, a po za tym tak naprawdę to chyba widoki dziś nie pozwalały jechać nieustannie tylko ciągle prowokowały nad do zdjęć i oglądania, na tych postojach korzystałem ile mogłem :P

Było konkretnie, z małymi przygodami, sporo ludzi na trasie, super pogoda i rewelacyjna trasa, cel był Barania Góra, ale brakło czasu i zostało "tylko" Skrzyczne :)

Trasa: Dębowiec -> Szyndzielnia -> Klimczok -> Przełęcz Karkoszczonka -> Salmpolol -> Malinowa Skała -> Skrzyczne -> Szczyrk -> Bielsko-Biała -> Lotnisko -> dom :)

uff :D


































  • DST 66.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 12.53km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl