Wpisy archiwalne w kategorii
Beskidy
Dystans całkowity: | 4434.00 km (w terenie 1771.00 km; 39.94%) |
Czas w ruchu: | 258:09 |
Średnia prędkość: | 15.06 km/h |
Maksymalna prędkość: | 66.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3500 m |
Liczba aktywności: | 122 |
Średnio na aktywność: | 36.34 km i 2h 43m |
Więcej statystyk |
Piątek, 9 kwietnia 2010
Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice
Pętla bez kicka :P
Dziś postanowiłem przetestować swoje kolana i choć trochę narzucić tempo, nie tyle w kwestii szybkości, ale np nie unikając stromych podjazdów, z założeniem że jak będzie boleć, staje i wracam do domu.
Można powiedzieć, że ból przez całą trasę miałem pod kontrolą, jestem umiarkowanym optymistą, dało rade nawet przycisnąć gdzie nie gdzie, mało tego dziś już wiem, że moja forma wyjściowa, jest znacznie lepsza niż ta rok temu, bez większego trudu zrobiłem dziś kilka naprawdę okazałych podjazdów.
Min pod Magurkę Wilkowicką, tym razem nawet trudniejszym podjazdem i poszło bez odpoczynku. Na górze krótka przerwa, decyzja, jadę dalej, tym razem w nieznane bo obrałem szlak który jeszcze nie gościł moich 2 kółek, a więc czerwonym w kierunku Międzybrodzia, wybór okazał się genialny mimo iż na kilku odcinkach sporo błota i resztek śniegu.
Po kilku kilometrowej jeździe pasmami gór, czekała mnie nagroda, naprawdę konkretny zjazd w dół, z każdym metrem się rozkręcałem i jak złapałem koncentrację to głębszy oddech wziąłem dopiero na dole w centrum Międzybrodzia :)
Założenie z powrotem ponad 2,2 calowych opon z traktorem jak motorze enduro było dobrym posunięciem, beskidzkie kamienie to jednak jakby nie patrzeć katorżnicza udręka dla roweru, kół i nadgarstków, nawet jadąc na miękko ustawionym fullu, rzuca rowerem tak że odnosi się wrażenie, że to nie ja kontroluję rower a jedynie trasa ustala jego kierunek, ja tylko mogę się ratować lekką kontrą :P
Dalej w lewo i słynny podjazd na Hrobaczą Łąkę, nie taki diabeł straszny, ale długi, naprawdę długi, po drodze łapie mnie deszcz i kończy się słoneczna pogoda, co jednak dodaje uroku bo zjazd w okolice Lipnika czeka mnie na kamienistym podmokłym szlaku, miałem okazję poczuć kilka razy skoki tętna kiedy kładłem się bokiem w zakrętach i byłem bliski kontaktu z Matką Ziemią, no cóż, ślisko było ;)
Wróciłem do domu cały ubłocony ale bardzo zadowolony, kolana na plus, choć ciągle pod kontrolą, także dmucham na zimne.
Można powiedzieć, że ból przez całą trasę miałem pod kontrolą, jestem umiarkowanym optymistą, dało rade nawet przycisnąć gdzie nie gdzie, mało tego dziś już wiem, że moja forma wyjściowa, jest znacznie lepsza niż ta rok temu, bez większego trudu zrobiłem dziś kilka naprawdę okazałych podjazdów.
Min pod Magurkę Wilkowicką, tym razem nawet trudniejszym podjazdem i poszło bez odpoczynku. Na górze krótka przerwa, decyzja, jadę dalej, tym razem w nieznane bo obrałem szlak który jeszcze nie gościł moich 2 kółek, a więc czerwonym w kierunku Międzybrodzia, wybór okazał się genialny mimo iż na kilku odcinkach sporo błota i resztek śniegu.
Po kilku kilometrowej jeździe pasmami gór, czekała mnie nagroda, naprawdę konkretny zjazd w dół, z każdym metrem się rozkręcałem i jak złapałem koncentrację to głębszy oddech wziąłem dopiero na dole w centrum Międzybrodzia :)
Założenie z powrotem ponad 2,2 calowych opon z traktorem jak motorze enduro było dobrym posunięciem, beskidzkie kamienie to jednak jakby nie patrzeć katorżnicza udręka dla roweru, kół i nadgarstków, nawet jadąc na miękko ustawionym fullu, rzuca rowerem tak że odnosi się wrażenie, że to nie ja kontroluję rower a jedynie trasa ustala jego kierunek, ja tylko mogę się ratować lekką kontrą :P
Dalej w lewo i słynny podjazd na Hrobaczą Łąkę, nie taki diabeł straszny, ale długi, naprawdę długi, po drodze łapie mnie deszcz i kończy się słoneczna pogoda, co jednak dodaje uroku bo zjazd w okolice Lipnika czeka mnie na kamienistym podmokłym szlaku, miałem okazję poczuć kilka razy skoki tętna kiedy kładłem się bokiem w zakrętach i byłem bliski kontaktu z Matką Ziemią, no cóż, ślisko było ;)
Wróciłem do domu cały ubłocony ale bardzo zadowolony, kolana na plus, choć ciągle pod kontrolą, także dmucham na zimne.
- DST 41.00km
- Teren 32.00km
- Czas 03:35
- VAVG 11.44km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 kwietnia 2010
Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice
Pod wyciąg
Na jakże by gdzie indziej niż nie na Kozią, miało byś tak i z powrotem, ale pojechałem dalej w stronę Szyndzielni, tym razem darłem pod górę byle stromiej, ale nie dotarłem głównym szlakiem na szczyt tylko gdzieś krzakami przedzierałem się i wyszedłem tuż pod wyciągiem, stromo było jak dla mnie, więc siodło opuściłem, tyłek na tylne koło i ześlizgiwałem się powoli, ale dało rade. Później dokończyłem korzystając ze świetnej pogody rundkę po mieście.
- DST 21.00km
- Teren 8.00km
- Czas 01:45
- VAVG 12.00km/h
- VMAX 44.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 8 kwietnia 2010
Kategoria Beskidy
UP&DOWN
Za mało mi było, więc jeszcze raz na Kozią i w dół równoległymi ścieżkami do toru saneczkowego, tzn jego pozostałości, tym razem sobie przycisnąłem, rower czuje coraz lepiej, jest dobrze.
- DST 6.00km
- Teren 6.00km
- Czas 00:35
- VAVG 10.29km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 kwietnia 2010
Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice
Kozia G.
Dziś niezwykle leniwy wyjazd, niezwykle też przyjemny i mimo symbolicznej ilości kilometrów bardzo długi. Pogoda dziś dopisała jak na tę porę roku po prostu cycuś malina.
Ponieważ wczoraj nakręciłem się całkiem sporo, dziś nie żałuję tego spacerowego tempa. Wspinałem się dziś na Kozią górę, pół na pół idąc z rowerem i jadąc.
Tak czy inaczej dziś było bardzo relaksacyjnie, po drodze spotkałem Dominika, dobrze że poznał mnie z BS, ja dziś z głową w chmurach, pewnie jakbym na niego wpadł albo pod rower jego to dopiero bym poznał :) , ale taki dzień dzisiaj leniwy a ja rozkojarzony.
Przy okazji zdjęć dostał mi się krótki filmik z jazdy, tak na szybko dla próby, i stwierdziłem że jadę na nim jak pierdoła :D , owszem dopiero sezon się zaczyna, ja jeszcze bez formy a i trzeba w rytm wpaść no i w ogóle ja dziś taki ospały byłem, ale to nie zmienia faktu że na filmie wyglądam jakbym stał w miejscu, a mi się wydawało że cisnąłem, no może nie jakoś specjalnie, ale cholera starałem się :D. Ale nie wrzucęe na bloga bo wstyd :P
Pozdrowienia świąteczne.
Ponieważ wczoraj nakręciłem się całkiem sporo, dziś nie żałuję tego spacerowego tempa. Wspinałem się dziś na Kozią górę, pół na pół idąc z rowerem i jadąc.
Tak czy inaczej dziś było bardzo relaksacyjnie, po drodze spotkałem Dominika, dobrze że poznał mnie z BS, ja dziś z głową w chmurach, pewnie jakbym na niego wpadł albo pod rower jego to dopiero bym poznał :) , ale taki dzień dzisiaj leniwy a ja rozkojarzony.
Przy okazji zdjęć dostał mi się krótki filmik z jazdy, tak na szybko dla próby, i stwierdziłem że jadę na nim jak pierdoła :D , owszem dopiero sezon się zaczyna, ja jeszcze bez formy a i trzeba w rytm wpaść no i w ogóle ja dziś taki ospały byłem, ale to nie zmienia faktu że na filmie wyglądam jakbym stał w miejscu, a mi się wydawało że cisnąłem, no może nie jakoś specjalnie, ale cholera starałem się :D. Ale nie wrzucęe na bloga bo wstyd :P
Pozdrowienia świąteczne.
- DST 9.00km
- Teren 9.00km
- VMAX 41.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 kwietnia 2010
Kategoria Bielsko i okolice, Beskidy
Pierwsze górki
Najbardziej wyczerpujący wyjazd na początku tego sezonu, niby średnie temp, niby się nie zmęczyłem, niby kilometrów nie tak dużo, ale teraz jak to pisze to padam.
Ale zadowolony, pokręciłem się po mieście i później uderzyłem w rejony Wielkiej Łąki, dziś też z górki trochę przycisnąłem, szło całkiem nieźle, ale jeden mocny uślizg przedniego koła przypomniał mi że jeszcze warunki nie są idealne, a i ja muszę się wkręcić na obroty dopiero. Uff.
Wszystko wyszło przypadkowo, bo docelowo jechałem do Decathlonu, ale tak to bywa ;)
Ale zadowolony, pokręciłem się po mieście i później uderzyłem w rejony Wielkiej Łąki, dziś też z górki trochę przycisnąłem, szło całkiem nieźle, ale jeden mocny uślizg przedniego koła przypomniał mi że jeszcze warunki nie są idealne, a i ja muszę się wkręcić na obroty dopiero. Uff.
Wszystko wyszło przypadkowo, bo docelowo jechałem do Decathlonu, ale tak to bywa ;)
- DST 44.00km
- Teren 12.00km
- Czas 02:48
- VAVG 15.71km/h
- VMAX 51.00km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 31 marca 2010
Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice
W las...
Załatwiłem parę spraw na rowerze, trochę po mieście i miałem wracać, kiedy mnie natchnęło żeby wrócić przez cygański las, jak w niego wjechałem, to mnie natchnęło, żeby pojechać zobaczyć starą skocznię, jak tam dojechałem to mnie natchnęło żeby sprawdzić czy na Koziej nie ma śniegu, jak tam dojechałem to się okazało że faktycznie...śniegu nie ma :)
A z górki odkrywałem nowe zakamarki i fajne krótkie single.
- DST 30.00km
- Teren 10.00km
- VMAX 55.00km/h
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 marca 2010
Kategoria Bielsko i okolice, Beskidy
Chevy 30
Po odważnej wyprawie w górskie tereny Kajmana, nieodparta chęć rywalizacji popchnęła w góry i mnie, niestety poddałem się dość szybko, dzisiejsza piękna pogoda, dawała nadzieje na udaną trasę ale reali okazały się inne.
W górach w wyższych partiach jest jeszcze mnóstwo śniegu, w dodatku teraz podmokłego i topniejącego, jechać się po prostu nie da, także zawróciłem tuż przed prawdziwymi górami i zrobiłem rundę wokół miasta.
Wcześniej zdążyłem oczywiście się uwalić cały z błota, mokre tarcze piszczały jakby miały mnie dość i siłą rzeczy budziłem spore zainteresowanie na mieście, ale takie bardziej przechodzące w zdziwienie.
Bestia moja dziś spisała się b.dobrze, ostatnie korekty techniczne dobrze się przyjmują, i dziś na suchych odcinkach, pozwoliłem sobie depnąć gdzie nie gdzie i rozgrzewając co nie co zardzewiały umysł i refleks.
W górach w wyższych partiach jest jeszcze mnóstwo śniegu, w dodatku teraz podmokłego i topniejącego, jechać się po prostu nie da, także zawróciłem tuż przed prawdziwymi górami i zrobiłem rundę wokół miasta.
Wcześniej zdążyłem oczywiście się uwalić cały z błota, mokre tarcze piszczały jakby miały mnie dość i siłą rzeczy budziłem spore zainteresowanie na mieście, ale takie bardziej przechodzące w zdziwienie.
Bestia moja dziś spisała się b.dobrze, ostatnie korekty techniczne dobrze się przyjmują, i dziś na suchych odcinkach, pozwoliłem sobie depnąć gdzie nie gdzie i rozgrzewając co nie co zardzewiały umysł i refleks.
- DST 30.00km
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 marca 2010
Kategoria Beskidy, Bielsko i okolice
Uphill rush
.
"Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś"
Rzekłem i zająłem się dziś bestią...
"Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś"
Rzekłem i zająłem się dziś bestią...
- DST 22.00km
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lutego 2010
Kategoria Beskidy
Szybka Kozia Góra
Kolano robi się marudne, jak chodzę, biegam i pływam, ale nie protestuje jak kręcę na rowerze. Niemniej powoli trzeba ja adoptować. W końcu werdyktu lekarz jeszcze nie postawił.
Szybko wkręciłem się na Kozią, wbrew ilości km można się zmęczyć, bo tam jest niespełna 4km ciągłego niezłego podjazdu, z górki poszalałem i pobawiłem się już bocznymi ścieżkami, było fajnie, ślisko i do tego świetna pogoda. Taką zimę lubię.
UWAGA!
Czytających zapraszam do wątku na forum, w którym toczy się dyskusja o wsparciu dla Błażeja i kupnie dla niego roweru. To w ramach gestu od ludzi korzystających z serwisu, który przecież dla nas tworzy.
Zbiórka to symboliczna kwota 5-10zł (w trakcie ustalania), więc im więcej chętnych tym lepiej.
Zapraszam na forum tutaj Zbiórka na rower dla Błażeja
Szybko wkręciłem się na Kozią, wbrew ilości km można się zmęczyć, bo tam jest niespełna 4km ciągłego niezłego podjazdu, z górki poszalałem i pobawiłem się już bocznymi ścieżkami, było fajnie, ślisko i do tego świetna pogoda. Taką zimę lubię.
UWAGA!
Czytających zapraszam do wątku na forum, w którym toczy się dyskusja o wsparciu dla Błażeja i kupnie dla niego roweru. To w ramach gestu od ludzi korzystających z serwisu, który przecież dla nas tworzy.
Zbiórka to symboliczna kwota 5-10zł (w trakcie ustalania), więc im więcej chętnych tym lepiej.
Zapraszam na forum tutaj Zbiórka na rower dla Błażeja
Zimowy podjazd na Kozią Górkę© feels3
Tor sanczekowy zaadoptowany pod rower :D© feels3
- DST 8.00km
- Teren 8.00km
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 stycznia 2010
Kategoria Beskidy
Krótka rundka na Kozią
Dziś krótka rundka na Kozią.
Ociepliło się chyba nawet do -4 :) , to już prawie jak lato, biorąc pod uwagę że wczoraj było -20.
Na Kozią oczywiście rowerem. Obiecałem kumplowi serwis, więc musiałem sprawdzić czy działa. Nie sądzę żeby miał mi za złe bo mimo iż wchodzi czasem na bloga to ogląda tylko zdjęcia :D
Pod górę o dziwo dało się jechać, z górki też niczego sobie, jednak fun na śniegu jest warty tej mordowni na mrozie :)
Mam nadzieje, że taka temperatura się utrzyma, bo moja forma stoi w miejscu, a czas leci, a mi nie widzi się jazda czy nawet bieganie przy -20, taki twardy to nie jestem :P
Ociepliło się chyba nawet do -4 :) , to już prawie jak lato, biorąc pod uwagę że wczoraj było -20.
Na Kozią oczywiście rowerem. Obiecałem kumplowi serwis, więc musiałem sprawdzić czy działa. Nie sądzę żeby miał mi za złe bo mimo iż wchodzi czasem na bloga to ogląda tylko zdjęcia :D
Pod górę o dziwo dało się jechać, z górki też niczego sobie, jednak fun na śniegu jest warty tej mordowni na mrozie :)
Mam nadzieje, że taka temperatura się utrzyma, bo moja forma stoi w miejscu, a czas leci, a mi nie widzi się jazda czy nawet bieganie przy -20, taki twardy to nie jestem :P
- DST 8.00km
- Teren 8.00km
- Sprzęt Bestia
- Aktywność Jazda na rowerze