Informacje

  • Wszystkie kilometry: 7070.90 km
  • Km w terenie: 2114.00 km (29.90%)
  • Czas na rowerze: 16d 02h 21m
  • Prędkość średnia: 15.92 km/h
  • Suma w górę: 3500 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy feels3.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 26 listopada 2011 Kategoria Beskidy

Nie byłbym sobą gdyby...

Nie byłbym sobą gdybym nie pojechał przełamać blokady w głowie po upadku z przed 4 miesięcy. Miałem z tymi górami tą jeszcze jedna sprawę do wyjaśnienia ;)

Kończy się sezon, już drugi z kolei wyboisty dla mnie, w zeszłym roku kontuzja kolana przez co późno zacząłem jeździć w tym roku, a kiedy ledwo się rozkręciłem, pękła mi rama, a dwa tygodnie później połamałem się sam.

Między tym wszystkim jednak udało mi się wcisnąć sporo ciekawych tras, można powiedzieć, wliczając lata 2010 i 2011, że Beskidy przejechałem wzdłuż i wszerz, i choć pewnie znajdzie się wiele miejsc których jeszcze nie zwiedziłem, bo zakamarków, ścieżek których nie ma na mapach, jest po prostu zatrzęsienie, to trzeba iść dalej i zamknąć ten rejon i ruszyć na łowy dalej.

W przyszłym roku mam nadzieję że w Beskidach będę już tylko okazjonalnie, tyle pięknych gór czeka na mnie do zdobycia, że po prostu szkoda dnia na powtarzanie Szyndzielni, Skrzycznego czy Baraniej Góry po raz sto dwudziesty piąty.
Dlatego też postanowiłem zebrać w do kupy w całość resztki formy i mimo mrozu i temp poniżej zera ruszyłem jeszcze jeden raz na większą trasę zaliczając co ważniejsze szczyty, ba nawet odkryłem kolejny szlak, co mnie już nie dziwi :)

Oczywiście gdzieś z tyłu głowy kotliły się myśli że muszę wrócić drogą która mnie nie wyszła 4 miesiące temu. A był to taki upierdliwy, kamienisty i naprawdę stromy zjazd na którym się wyłożyłem jak amator który na świeżo kupionym rowerze, jeszcze tego samego dnia ląduje pierwszy raz w górach, bo w praktyce...diabeł nie taki straszny.

Zjazd miał dziś poziom trudności najgorszy z możliwych, bo wszystko było pokryte szronem a gdzie nie gdzie lodem, ale nie mogłem sobie odpuścić, i pomijając może 4-5m odcinek gdzie siedząc tyłkiem już tylnej oponie, z wpijającym się w brzuch siodełkiem, podparłem się kilka razy nogą, to całość, a ta liczyła dobre 100m, przejechałem cało, choć ciepło było w kilku momentach to tym razem się nie zawahałem, a jak już byłem na dole, odwróciłem się by zrobić zdjęcie, to się zaśmiałem z siebie, że ja jednak lama jestem i wtedy to się nie powinno mi przydarzyć ;). Rutyna mnie chyba zgubiła ;)

Na koniec robiło się już ciemno, liczyłem że będzie tak ciemno że ostatnie km fajnych już szutrów pokonam z lampką włączoną, była by to wisienka na torcie.
Zabrakło mi dosłownie może 30min do pełnej ciemności, ale było tak zimno że nie chciałem już czekać i kusić losu.

Tym samym na Beskidach stawiam krzyżyk :)
Teraz czas na czysto treningowe jazdy, może jak pojawi się śnieg i dopisze słoneczna pogoda, zaliczę jeszcze jakąś Kozią dla relaksu ;), ale najprawdopodobniej następny wpis ujrzy światło dzienne w 2012.

Mam nadzieje już w innych górach, na nowej ramie, z nowymi siłami, bez kontuzji, i z nową energią do działania :)

Wojtek


ps. na końcu ciekawy kawałek zespołu który ostatnio pochłaniam w tempie okrutnym a który towarzyszył mi podczas pierwszej części (tej pod górkę ;) ) wycieczki w grajku mp3.














Zmrożony Klimczok © feels3















.
  • DST 40.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 16.00km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 listopada 2011 Kategoria Bielsko i okolice

+5

Szybki wjazd na Kozią górkę, potwornie zimno, ale ubrany w tyle warstw miałem plany pognać dalej w góry i wrócić późnym wieczorem.

Przygotowałem sobie ogniwa do latarki, naładowałem baterie do aparatu, jedzenie, termos...no i na Koziej zorientowałem się że mam pusty plecak, nawet dętki nie wziąłem. Wszystko zostało w domu, więc zawróciłem wypaśnym singlem, ale już nie ponowiłem wyjazdu.

I do tego jeszcze polscy siatkarze przegrali dziś frajersko z Iranem w pucharze świata.

Co za dzień ;)
  • DST 10.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 listopada 2011 Kategoria Bielsko i okolice

Po ciemku

Dziś krótko, choć miało być coś extra.

Wyjechałem, zapakowany, przygotowany, statyw, zapasowe ogniwa do lampki, taka podwieczorna ekspedycja po górach miała być. Ale zwyczajnie zamarzałem, w połowie drogi między Bystrą a Szczyrkiem będąc już w górach, zrobiłem w tył zwrot i długa do domu. Po drodze zachaczyłem o budowę drogi, która niebawem połączy Bielsko aż ze Zwardoniem. Na budowie zamarznięty grunt więc trochę odreagowałem i zostawiłem tam zapas energii w nogach i popstrykałem mnóstwo zdjęć.

Nocne góry zostawiam na następny raz.
Pozytywne było dziś to że mam coraz więcej niespożytej energii, a dziś już ani raz nie poczułem kontuzjowanej ręki, to cieszy :)


Dawno u mnie muzyki nie było, a wpadł mi ostatnio kawałek w ucho.
Enjoy.








.
  • DST 16.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 16.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 listopada 2011 Kategoria Beskidy

Mroźna eksploracja

Pogoda mnie zdumiewa. Takiej ilości słońca dzień po dniu nie pamiętam. Ciągle patrze i nie wierze. Oby jak najdłużej. Jednak czuć już niską temperaturę, w nocy już lekki przymrozek w górach jest, ale w dzień przy pełnym słońcu w czasie jazdy to schodzi na drugi plan.
Przejrzystość jest fantastyczna, zdecydowanie najciekawszy okres do robienia zdjęć, co mi bardzo pasuje. Powrót na siłownię, ręka nabiera sił więc i na szlaku czuje się znaczniej pewniej. Dziś postanowiłem kolejny raz nie trzymać się głównych szlaków, skręcałem w każdą ścieżkę którą zauważyłem, dzięki temu poznałem Kozią Górkę od kolejnej strony, co wydawało by się już nie możliwe.

Pod schroniskiem krótki odpoczynek, aż prosiło się tam zostać na dłużej, słońce tak mocno świeciło że aż rozleniwiało.

Wróciłem do domu po 1,5h, na liczniku raptem 12km, ci co mieszkają na równinach pewnie się śmieją, ale ja naprawdę wróciłem wyczerpany ;)
No i zadowolony, nadrabiam straty sezonu jak mogę. Samopoczucie 10+ :)
















  • DST 12.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 12.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 8 listopada 2011 Kategoria Bielsko i okolice

Perfekcyjna jesień

Dawno nie było tak udanej jesieni jak ta. Pogoda dopisuje każdego dnia, robi się wprawdzie już chłodno, ale to ma swoje plusy. Mnie tym bardziej po sporej przerwie jeździ się świetnie. Rowerów wieczorami całkiem sporo, każdy mruga z daleko światłem, jest specyficznie. Dziś odwiedziłem stadion, na którym lata temu jeszcze w szkole podstawowej zdobyłem dyplom za pierwsze miejsce w biegu na 60m hehe :D
Dobrze że miasto trzyma to miejsce, które ma się całkiem dobrze.

Wisienką na torcie dziś był krótki na 1km raptem, ale bardzo młodzieżowy bym rzekł singielek w Cygańskim Lesie, oczywiście ciemność całkowita w akompaniamencie pękających gałęzi, szeleszczących liści i mojego "światełka" :)

Oby zima się nie spieszyła za bardzo.



  • DST 20.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 13.33km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 listopada 2011 Kategoria Beskidy

Beskidzkie tajemnice.

Tam gdzie nikt się nie zapuszcza.
Tam gdzie wydziela się adrenalina.
Tam gdzie zaczyna się przygoda.
Tam gdzie cisza jest tak wielka, że własne myśli to największy hałas.
Tam gdzie widok mam na świat.
Tam gdzie płuca zostawiłem.
Tam gdzie mi nogi zesztywniały.

Tam właśnie byłem ;)

Powrót nocą w okół miasta.
















  • DST 40.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 21.82km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 października 2011 Kategoria Beskidy

Freestyle

Wychodząc z domu nie miałem żadnego pomysłu na trasę, nawet w momencie zamykania furtki, zastanawiałem się w lewo czy prawo.

Okoliczne trasy znam już tak dobrze, więc pomyślałem czas powrócić do korzeni.
Za mało spontanicznych odruchów, za dużo planowania, pojechałem tak jak jeździłem w tych górach po raz pierwszy.

Zobaczyłem ciekawą ścieżkę przecinającą główny szlak...bez chwili namysłu skręcałem. W ten sposób powędrowałem do Szczyrku i wylądowałem pod samym Skrzycznym. Tak mi się podobało że nawet udało się zamaskować słabą formę po 3 miesięcznej przerwie, przy okazji odkryłem kilka nowych szlaków, a wracając odnalazłem wspaniały singiel, na którym były już ślady opon, no cóż, pierwszy nie byłem ;) . Było tak pysznie że na zjeździe zatrzymałem się tylko raz na zdjęcia, czasami ręka o sobie przypominała, ale robiła to dyskretnie i z umiarem, w głowie tym czasem został duży ślad po upadku niestety. Każdy kamień to teraz mój wróg nr1.

Kości całe ale psychika jeszcze się kuruje, więc tempo na zjazdach iście turystyczne, zresztą dla równowagi w tych mokrych jesiennych warunkach moje opony gwarantują regularne dopływy ciepła do głowy w sytuacjach w których najmniej by się tego chciało. Lubie adrenalinę, ale nie tą spowodowaną brakiem czucia roweru na zjeździe ;), ale to takie narzekania, czasami mi się wydaje, że to właśnie do tego mnie tak zawsze ciągnie.

Jesienną porą trzeba to powiedzieć, góry wyglądają malowniczo. Widok jest najlepszy o tej porze roku. Czas pomyśleć o kamerce na kask. W końcu chciałbym kiedyś zjechać cały singiel naraz i mieć z niego zdjęcia bez robienia postoju ;)

W.





















.
  • DST 50.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 16.67km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 października 2011 Kategoria Bielsko i okolice

Ha ha, hahaha ha, ha!

Prawie trzy miesiące przerwy, potwornych cierpień, o jakże ja cierpiałem :D
To było okropne, czytanie tych wszystkich wpisów na blogach, za okno zerkać nie mogłem, do pierwszej góry 500m, ból, rozpacz :D

Dzisiejszy dzień zapisze sobie w jakimś kajeciku chyba. Połamany nadgarstek i pęknięte kości przedramienia na Klimczoku w końcu względnie działają i dziś odpaliłem bestie i ruszyłem w siną dal...na miasto :D
15km! O! Aż tyle hehe.

Czad wam mówię, czad. Rower to piękna rzecz. Góry jeszcze piękniejsza.
Może jeszcze w tym sezonie na jakiś skromny pagórek się wdrapię.

Ha!

Stay tuned! :D

ps. czad :D

  • DST 15.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 sierpnia 2011 Kategoria bez roweru

Ogłoszenie płatne - poszukiwany / poszukiwana

"Poszukuje osoby posiadającej rower Cube Stereo (ew Fritzz) zamieszkałej na śląsku (najchętniej okolice Bielska) która była by na tyle odważna by dać rower w ręce me na krótką jazdę testową w celu przymierzenia się do ramy, którą to zamierzam kupić.

W zamian oferuję jazdę testową na nie produkowanym już (a więc jest to nie powtarzalna okazja) Haro Sonix" :D

Propozycję proszę przesyłać na PM ;)
Z góry (a w zasadzie z gór) dzięki.
W.


  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 sierpnia 2011 Kategoria Beskidy

Pechowe beskidzkie OTB

Tyle słów ciśnie mi się na ekran ze złości, że trudno to opisać.
W połowie sezonu, przed najważniejszymi celami do zdobycia, bo najważniejsze szczyty zostawiłem sobie na drugą połowę sezonu, robię głupi błąd i zaliczam felerne OTB.

Kto jeździ po Beskidach to wie jak tu jest, rock garden i wszystko jasne.
Kamienie, kamienie i jeszcze raz kamienie. Uwielbiam te góry, ale czasami sobie myślę że były by dużo lepsze gdyby były tu szutrowe szlaki.
Na pewno było by bezpieczniej.

Jechałem sobie spokojnie na Szyndzielnię i Klimczok i chciałem zjechać do Bystrej, nie było mnie tam dawno, teren podmyty, błoto, głazy na drodze, no i do tego stromy naprawdę stromy zjazd, nie wiem co mnie podkusiło.
Przez chwilę pomyślałem pisząc to że może zgubiła mnie pewność siebie, ale po suchej analizie doszedłem do wniosku, składając lot w jedną całość, że zrobiłem najgorszy błąd jaki mogłem zrobić. Szkolny błąd amatora...zawahałem się.
Nic gorszego podczas stromego wolnego zjazdu, kiedy tyłkiem szoruje się po tylnym kole i końcówkami palców balansuje kierownicą aby trzymać linie, nie można już zrobić.
Takie sekcje trzeba płynnie przejechać, powoli ale przejechać, a ja zobaczyłem jeden wielki kamień wyróżniający się wśród reszty i już czułem że jest ciepło.
No i zwolniłem zacisnąłem klamki, zatrzymałem się na kamieniu, chwila przerwy, bezdechu i wykonuje efektowne OTB.
I wszystko było by ok, gdyby nie to że stromizna była tak duża że poleciałem dobre 2 metry w dół mimo praktycznie zerowej prędkości i spadłem prosto na to cholerstwo.

Najpierw uderzyłem głową, kask uderzył o jeden kamień, drugi rozbił mi okulary, o trzeci uderzyłem nosem i łukiem brwiowym i na dokładkę do tego nie zdążam wyprostować lewej ręki i zgięta ręka uderza o ziemie i przygniatam ją całym ciałem.

Wstaje, pierwsza sekundy, ręce na twarz, sprawdzam czy nos nie złamany, czy krwawię, lekki szok i zaczynam powoli wstawać i nie wiem za co się chwycić, za rękę czy za twarz. Ogromny ból powoduje że kładę się z powrotem po kilku sekundach. Już rysuje mi się w wyobraźnie cały film...jestem załamany.
Po 15 minutach wychodzi na to że głowa cała, tylko się porysowałem porządnie, podbite oko, spuchnięty łuk brwiowy i rozcięty nos, szczęśliwie że zatrzymałem się na czołowej części kasku. Niestety ból ręki ogromny, puchnie momentalnie i reszty ciężko mi już pisać. 20km prowadziłem z gór rower na piechotę, trzymając go jedną ręką. Nie wiem co było gorsze, ten dłużący się spacer czy ciągłe myśli co z ręką.

Okład z lodu, maści, daje sobie dzień, ale mam złe przeczucia, nie mogę ruszyć nadgarstkiem, złamania nie ma, ale obawiam się pęknięcia. Zobaczymy co pokaże prześwietlenie. Mam nadzieje że "tylko" miesięczna przerwa a nie koniec sezonu :(

Kilka zdjęć do momentu upadku, patrze na nie i tylko się wściekam na siebie.















.
  • DST 32.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 9.14km/h
  • Sprzęt Bestia
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl